Wiersze w formie. Sestyna.

Redakcja
Redakcja
Kategoria literatura · 7 kwietnia 2009

(...) Barańczak powiedział kiedyś, że poezja zaczyna się tam, gdzie chęć wypowiedzi zderza się z ograniczeniem.

Po raz kolejny dajecie się poznać! Frekwencja niższa, mam nadzieję, że przy następnych próbach powróci pozostały skład osobowy warsztatowej ekipy. Mimo wszystko to nie tylko cztery sestyny, to AŻ cztery wiersze w bardzo dobrej formie. Barańczak powiedział kiedyś, że poezja zaczyna się tam, gdzie chęć wypowiedzi zderza się z ograniczeniem. Myślę, że każda sestyna w tej odsłonie przekroczyła dużo barier znaczeniowych, na mnie każda z osobna i wszystkie razem zrobiły ogromne wrażenie.


I

Najwięcej radości sprawiła sestyna Jarosława Jabrzemskiego (witaj, Jarku, na wywrotowym pokładzie). Szczególnie trafny dobór kluczowych słów, wokół których pozornie frazesów można się kręcić, wykorzystywać je do opisu równie pozornie oczywistych zdarzeń (telewizja kłamie, kalendarz kłamie, chciałoby się żeby i rzeczywistość kłamała, w końcu kłamie nawet sen, który tylko, gdy jest koszmarem kłamać powinien). Jestem pod wrażeniem, jak lekko i sprawnie można zapisać studium wyboru, starzenia się (a już na pewno zmian), poruszyć w tym wszystkim kwestię wiary, życia rodzinnego, strachu i pewnych niezbitych przekonań. Niemal każdy wers niesie ze sobą konkretną prawdę, nieraz nadającą się na mantrę. Przy tym wszystkim dbałość o rytm i brzmienie. Plus brawa za tytuł, który rozjaśnia już zupełnie sytuację – peel jest świadomy, że wybór, który ma, i na który się decyduje, nie będzie miał równoważnych konsekwencji. Świetny wiersz, zapamiętam na długo. Przy okazji czuć ogromną płynność tekstu, a wszystko przez dbałość rymu i sylabiczność.

sestyna z nikczemną alternatywą w puencie

jeśli nadwrażliwy bywałem na dotyk
to tylko dlatego że razi mnie światło
i wiem że o świcie przychodzą  kłopoty
to co było ciemne oświetlić jest łatwo
później błyszczy blichtrem i udaje diament
zwykle jest nieszczere tak po prostu kłamie

gazety mnie nużą telewizja kłamie
szafirowe szkiełko odporne na dotyk
żeby czas oszukać przydałby się diament
rekwizyt niezbędny jak dla szklarza światło
natrętny cyferblat rysowałby łatwo
zniszczyłbym zegarek oszukał kłopoty

wraz z upływem godzin piętrzą się kłopoty
mogę sobie wmawiać że kalendarz kłamie
i chociaż w iluzję uwierzyć jest łatwo
niewesołą prawdę poznaję przez dotyk
w przytulnej ciemności niepotrzebne światło
by poczuć że w popiół przemienia się diament

sumienie już dawno stwardniało jak diament
nie bawią dowcipy nie straszą kłopoty
i choć w zakamarkach wciąż jarzy się światło
nadziei że jednak rzeczywistość kłamie
mamią błędne ognie prawdziwy jest dotyk
to co namacalne poczuć bardzo łatwo

wszystko mi przed laty przychodziło łatwo
i mogłem na brylant oszlifować diament
tworzył myśli złote midasowy dotyk
teraz niespodzianki to zwykle kłopoty
nocami śnię bajki i sen pięknie kłamie
że przetrwa a rankiem zabija go światło

bo nie dla mnie tęczę rozpościera światło
obłoki po niebie ścigają się łatwo
bezlitosne słońce prosto w oczy kłamie
że moje popioły przeobrazi w diament
pójdą w niebyt troski przeminą kłopoty
i odzyskam wiarę a utracę dotyk

szybko gaszę światło i czekam na dotyk
zmrok koi mnie łatwo bo ciemność nie kłamie
w jednej dłoni diament a w drugiej kłopoty



II

Jaqint popłynął sestyną w tylko jemu charakterystyczne kpiące zabawki słowne. Lingwistycznie – mucha nie siada. W znaczeniach – od buta przejście do dziwek, przez możliwe scenariusze potoczenia owych delikatnych relacji. Studium niepowodzeń bym powiedziała, choć doświadczeń nie braknie. Studium z prostym wnioskiem – nie boi się peel bezpośrednich wyznań i wie już, że „zaliczenia” u dziwek się nie opłacają. Pewnie nawet się wcale nie liczą. Peelowi bardziej podle niż dobrze. Widać jednakowoż, że autor nie czuje się tak dobrze w sestynie, jak np. w pantum. Nie będę tu nic zarzucać, nie tym razem, ale zabrakło w tym tego, co wydaje się najważniejsze: pomysłu na całość. W pewnym momencie odczuwa się braki.

CIEMNO

pamiętam tylko zgubionego buta
odchodząc nie obchodząc zachodzenie w głowę
bez mała kolejny spływ
którego w dzień powszedni mało
a to co prawdopodobne wygląda na zaliczone
przy transakcji gotówkowej z dziękuję

nieśmiało brzmiące dziękuję
a jeszcze wczoraj w pancerzu lśniąca buta
dwa ustne przed czasem zaliczone
i za miłość po jednym na głowę
ale dużo jak zwykle znaczy mało
dlatego ręce wzdłuż talii udały się na spływ

poczułem wtedy czym jest spływ
wraz z ostrym dziewiczym: nie dziękuję
jakby tego jeszcze było mało
słodki zapach brązu na podeszwie buta
więc niech ktoś przechowa na chwilę głowę
natenczas bowiem prawie wszystko zaliczone

obnażone zapomniane zaliczone
do tego wiecznie zapchany w kiblu spływ
może ślimak wypatrzy z muszli pustą głowę
powie na odczepnego: za odwiedziny dziękuję
potraktuje mnie z buta
a ja roszadą nie wypadnę o mało

samych chęci ciągle jakby mało
konkretów nie sposób podpiąć pod tabliczkę "zaliczone
rejony" gdzie pod pozorem rozwiązłego buta
krzywo ściętych włosów spływ
na moim ramieniu - za co dziękuję
świętej figurce unosząc lekko głowę

nawet przy silnym karku można stracić głowę
w której czystych myśli wydaje się być mało
po szybkim rzuconym za siebie: dziękuję
(znaczy zaliczone)
tak ósmy pot i słony spływ
z obrazkiem Itimbiri ponoszącej buta

jak kot bez buta podnosiłem głowę
przypływ odpływ spływ a i tego mało
by zaliczone dziwki podpiąć pod dziękuję



III

Modliszqa już samym tytułem czytelnika uśmiecha i zachęca do lektury. I tak dowiadujemy się jak to sołtys mający we wsi nie lada powodzenie (wszak która panna by do sołtysa oczu maślanych nie robiła, skoro stanowisko zaszczytne wielce piastuje owy), wpadł ostatecznie uwiedziony przez jedną z mieszkanek. I najwyraźniej miłością się związek ów barowy okazał albo pożądaniem jedynie pozostał – grunt, że w trójwierszu końcowym szczęśliwie wesele wyprawione zostaje. To bardzo przyjemny tekst, lekki, z przymrużeniem oka, satyryczny nieco i delikatnie prześmiewczy. No i z bezsprzeczną nauką. Warto zwrócić uwagę, że wiersz jest podobnie zbudowany do sestyny Jabrzemskiego.

GŁODNE oczy sprawcy CIĄŻY, który KRĄŻY pod OKNEM BARU, z odrobiną ŻALU

sołtys od południa jak pies wściekły krąży
co chwila pojawia się pod twoim oknem
bo dzisiaj gdy tylko przekroczył próg baru
dobiegły doń słuchy o twojej z nim ciąży
wszyscy chcą sensacji jak te sępy głodne
a niejedna panna ociera łzy z żalu

narosło w ich głowach sporo gniewu żalu
bo kilka od dawna wokół niego krąży
zjadłyby sołtysa wzrokiem panny głodne
co śmielsza podrzuca mu liściki oknem
a ty pierwsze piwo i już jesteś w ciąży
pragną doprowadzić do zamknięcia baru

tymczasem mężczyźni też pędzą do baru
bo każdy z sołtysem chce się złączyć w żalu
a tobie już głowa od zmartwienia ciąży
i myśl natarczywa uparcie w niej krąży
że wszystkiemu winien jest słowik za oknem
i te wasze ciała dotyku wciąż głodne

te usta spragnione i spojrzenia głodne
gdy się skrzyżowały przy bufecie baru
pierwszy pocałunek na ławce pod oknem
utrata dziewictwa bez zbytniego żalu
a teraz pod czaszką myśl jak mucha krąży
że nikt nie miał głowy by myśleć o ciąży

więc dzisiaj sumienie ogromnie ci ciąży
i wciskasz rodzinie te kawałki głodne
że to tylko plotka po wsi waszej krąży
że nie przekroczyłaś nigdy progu baru
i że nie rozumiesz powszechnego żalu
i tych srok za płotem tuż przed twoim oknem

nagle blady sołtys zjawia się pod oknem
i o rękę prosi bo jemu też ciąży
i właściwie nie ma o to wszystko żalu
że nadal go ciągną twoje oczy głodne
a wesele można by przenieść do baru
bo życie wieśniaków wokół baru krąży

biały gołąb krąży w girlandach nad oknem
powóz z panną w ciąży podjechał do baru
uczta głodne brzuchy wypełnia bez żalu

IV

Sestyna Johannes Tussilago to rozważania o wierze, o odchodzeniu od niej i jej traktowaniu. To wiersz z wyrzutem, wiersz do boga i o bogu. Choć nie wiem, czy najtrafniejsze nie byłoby określenie „odbogowy”. Powiem więcej – wiersz niosący mądrość i zastanowienie. Urywane zdania pełne wyrzutu, zwątpienia, próby odnalezienia boga w rzeczywistości nieboskiej – to wszystko sprawia dreszcze na plecach. Nie sposób po prostu pomyśleć po tym wierszu. Ukłon szczególny, że w formie narzuconej udało się napisać wiersz tak przejmujący. Niezrozumienie przesłań, przykazań i zaleceń, niezgoda na taką kolej rzeczy, a przez to wszystko przebija się pewne utożsamienie, być może to piszący rodzic, który nagle jest sam, choć przynajmniej dwie osoby są przy nim. Gratuluję wiersza, zapisze się w historii najbardziej przejmujących tekstów, jakie przeczytałam. Pan A. przytakuje posłusznie, bo nie wie co dodać.

ku golgocie (jezu w trójcy samotny)

drogą do krzyża szedłeś samotnie
chociaż z ludźmi. nawet getsemane
nie zdołało uspokoić szmerem strumienia.
mieli czuwać. nie zdołali powstrzymać
obojętnego losu. przenikliwym głosem
koguta rozpoczęła się nowa era. bez boga
 
w historii człowieka. było kiedyś miejsce dla boga.
w gorejącym krzaku ogrzewał samotnie
płomieniem obecności. mojżesz wiedziony głosem
do ziemi obiecanej z nim szedł. został na pustyni. getsemane
przeklęte. morze czerwone powinno było powstrzymać.
otworzyło eksodus do życiodajnego strumienia.
 
do jordanu. dziś pełnego krwi. tego strumienia
gdzie poznano przesłanie boga.
w trzech osobach miał powstrzymać
bezlitosne przenikanie zła. samotnie
opuścił pole walki bo czekało getsemane
adama. ojciec potężnym głosem
 
rzekł to jest mój syn głosem
cichym pytam gdzie? strumienia
dziecięcych łez mam nie widzieć? getsemane
matek ojców żon co wierzyli w boga? tego boga.
spoglądam na krzyż. dziś samotnie
bez ciała próbuje powstrzymać
 
przed własną drogą. jezu jak powstrzymać
zwątpienie? ono pierwszym w chórze. głosem
mocnym wypowiedz moje imię. rozpoznasz samotnie
dźwięk dzwonka. ja pasterza w dolinie strumienia.
tam mi blisko. daleko do boga
obcego. mam swoje getsemane
 
jakże różne od twojego. getsemane
czasów płaczących. czy dziś powstrzymać
trzeba odchodzącego od ludzi boga?
opuścił ciebie. człowieka. syna kiedy strwożonym głosem
eli lama sabachtani szukałeś strumienia
światła. do krzyża zaszedłeś samotnie
 
w ciemnościach. nie było mnie jezu w getsemane.
samotnie nie mogłeś powstrzymać boga. rozbrzmiało zduszonym głosem
oddal kielich. strumienia krwi przelewanie. ale stała się ojca wola.

 

 

Niniejszym nagroda (tym razem leżąca w sferze niespodzianki) powędruje do Jarka Jabrzemskiego, za wspomniane już wyżej walory. Gratulujemy!

 

Dziękujemy za udział i zapraszamy ponownie. 

 

 

estel

Pan A.