Mięsista sekcja. Brudne brzmienia. Mocne melodie. Siła muzyki. Niepokojąca siła MANESCAPE.
MANESCAPE jest młodym Głogowskim zespołem. Założony w 2006 roku, tylko w 2008 roku wygrał aż dwa festiwale w dwóch częściach Polski - Gdańsku i Skierniewicach. Tyle o zespole wystarczy. Ich biografie wypłyną w odpowiednim czasie, na razie liczy się tylko muzyka. Właśnie pojawiła się ich debiutancka EP'ka „In progress". Na okładce - mroczna przestrzeń poprzecinana smugami sztucznego, zimnego światła, wewnątrz płyta, a na niej trzy kompozycje.
Uderzenie talerza to pierwsze co słychać po włożeniu płyty do odtwarzacza. Dźwięk opada i wypływają z niego lepkie, niskie dźwięki. Wchodzi ciężki bas. Po tych kilku taktach już nie warto wstawać z fotela, lepiej pozwolić otoczyć się coraz gęstszemu mrokowi, zdobywającemu kolejne centymetry pokoju.
Dźwięk wydobywający się z tej „trójutworowej" EP'ki jest zniewalający. Dawno nie słyszałem polskiego zespołu o tak gęstym brzmieniu. Najbardziej zaskakujące, że jest ono efektem, wręcz ascetycznego, wciąż jednak klasycznego, składu: gitara, bas i perkusja. Żadnych eksperymentów z elektroniką, szwędającymi się klawiszami, czy innymi mniej lub bardziej tradycyjnymi instrumentami.
Trzy piosenki zebrane na krążku stanowią jednolitą całość. EP'ki można więc słuchać jak płyty, a nie jak kilku przypadkowo ściągniętych empetrójek. Pierwszym utworem, o którym już wspominałem jest tytułowe „In Progress".
Stopniowo narastające pętle akordów wzajemnie przeplatając się tworząc oszałamiający labirynt dźwięków, który z każdą zwrotka gęstnieje by w kulminacyjnym momencie wybuchnąć już równomierną eksplozją. Ponad wszystkim znajduje się vocal Daniela Paluszka. Ciągle spokojny, bez teatralnej maniery. Słowa są przeciwwagą dla niespokojnej konstrukcji muzyki. Niemniej jednak na całej EP'ce można odnaleźć momenty melancholijnej przestrzeni podobnej do tej stworzonej przez Placebo na „Sleeping With Ghosts".
Sytuacja zmienia się w „Ordinary Individual" - klasycznym rockowym kawałku, zaaranżowanym z charakterystycznym dla brzemienia zespołu pełnym basem. Tutaj też dźwiękom pozwala się wybrzmieć i ponownie zalać przestrzeń, ale tym razem zebrane w kolejne gitarowe riffy wracają do konstrukcji zbliżonych do stoner rocka.
Na koniec ośmiominutowa konstrukcja „Absence Of Silence". Psychodeliczne szaleństwa niespokojnych duchów lat siedemdziesiątych cichną na partię vocalu, by wybuchnąć ponownie i niepodzielnie rządzić aż do końca płyty. To kompozycja znacząca nie tylko pod względem długości jak i sposobu wykonania. Lekceważący słuchacz może przypiąć kompozycji etykietkę współczesnego shoegaze, jednak jest w niej znacznie więcej niż rozciągnięte brzmienie i standardowe efekty. Utwór tego kalibru zapewne będzie znaczącym składnikiem płyty długogrającej. Po potężnej puencie trudno pogodzić się z tym, że to ostatni utwór. Pozostaje cisza i oczekiwanie na długogrającą płytę.
Od dzisiaj w Wywrotowym dziale Promo MP3 można posłuchać tytułowego utworu z EP „In Progress".
Zainteresowała Cię recenzja? Weź udział w konkursie i wygraj płyte Manescape!