Igrekzet/NoTime - Sznyty Spojrzeń EP

Katarzyna Stolarczuk
Katarzyna Stolarczuk
Kategoria album muzyczny · 28 kwietnia 2013

Inteligentny rap, głęboki głos, klasyczne, mocne bity i wysyp follow-up’ów. Reprezentanci Bielska Białej w klasycznej konwencji serwują nam projekt wyższych lotów.

Brakowało mi ostatnio rapu, który wymaga i od siebie, i ode mnie - od słuchacza. Tekstów, które przykuwają uwagę i zmuszają do bardzo uważnego śledzenia przebiegu każdej linijki. W warstwie lirycznej Igrekzet postarał się o zagadki, pytania i refleksje. I nie są to proste, banalne sprawozdania z wszędobylskich bloków.

 

NoTime swoją pracę oparł na samplowanych bitach z mocną „stopą”. Ten powszechny zabieg w żaden sposób nie pomniejsza walorów EP, przeciwnie – mocny głos Igrekzeta komponuje się z każdą ścieżką (raper z kolei zdecydowanie „płynie” po każdym muzycznym śladzie). Niektóre z sampli wydają się być znajome, jednak twierdzę, że NoTime postarał się o własną interpretację każdej próbki, nic a nic przy tym nie tracąc. Klasyk przywoływany przy tego typu wydaniach: „raper/producent”, jest na tej EP pełną współpracą i słychać, że Panowie muzycznie przedyskutowali i dopracowali każdy szczegół.

 

Krótka forma wydania zamyka się w siedmiu numerach, z czego jeden (Ynterludyum) jest wyłącznie miejscem dla producenta. Co prawda o wersji fizycznej chciałam napisać na samym końcu, ale przyznać muszę, że książeczka z tekstami bardzo mi pomogła przy odbiorze pozostałych sześciu numerów. Za sprawą niezliczonych porównań i odwołań Igrekzet porusza się we własnym świecie. O ile niektórym raperom zarzucamy, że obniżyli poprzeczkę, to YZ podniósł ją niebotycznie. Czy przypadkiem nie za wysoko?

 

Wrażenie ciężkiego odbioru po jakimś czasie jest „uleczone”. Już drugi numer porywa mnie z wersami: lej kolejkę, aksonom stawiam!. Podkręcone tempo i swobodny styl nawijania abstrahują od skomplikowanych pomysłów na tekst, dzięki czemu mam pełen komfort słuchania. Co ciekawe: na całym krążku odnalezienie sztampowego rozwiązania jest możliwe jak misja na Marsa. Taki koncept wciąga i stawia wyzwania, mnie wręcz zaczarował.  Pojedyncza wątpliwość pojawia się przy akcentowaniu słów. Zdarza się, że na potrzeby utrzymania szyku wersów czy ciągłości flow słyszymy słowo okraszone niecodzienną wymową.

 

Trzecie dno płyty stanowi motyw kinowy. Projekt graficzny wykonany przez Zet Harrisa (czytaj: samego Igrekzeta, który pod alter-ksywką wykonuje projekty graficzne czy mash-up’y) nawiązuje do filmu Inwazja porywaczy ciał Dona Siegela. Follow up’y w tekstach czy próbki dialogów odsyłają nas do świata wielkiego ekranu. Bardzo szeroko więc oparto się na, kolejnej z resztą, inspiracji.

 

Sznyty Spojrzeń są wypadkową ogromu pomysłów, swoiste puzzle, których składania mamy nieskończoną dowolność. Nie ma zbyt wielu płyt, które dają mi gwarancję na brak nudy, nawet przy setnym przesłuchaniu. Igrekzet z NoTime’m serwują płytę z atestem na rapową nieśmiertelność. Odbiór krążka wymaga skupienia i cierpliwości, niemniej pozostawia nam miejsce na własne odczucia. Równowagę stanowi muzyka NoTime’a, która subtelnie zamyka się w najtwardszych producenckich przykazaniach dobrego samplingu. Według informacji od twórców wciąż można nabyć wersję fizyczną (digipack + książeczka) pod adresem: lolo.patryk@gmail.com

 

                                                                                      © Katarzyna Stolarczuk

 

Tracklista:

  1. Słyszę głosy
  2. Za XY
  3. Lucas Corso
  4. Ynterludyum
  5. Cherry Coke
  6. Sznyty Spojrzeń Theme
  7. Ej, zaraz!

Płyta: Sznyty Spojrzeń EP

Autorzy: Igrekzet, NoTime

Okładka: Zet Harris

Rok wydania: 2012

Forma wydania: Digipack

 

Strony:

Igrekzet:   http://facebook.com/Mr.Igrekzet
NoTime:    http://facebook.com/NoTimeBeats
Zet Harris: http://facebook.com/Zet.Harris
                http://kollabo.pl/profile/ZetHarris