Nie ma miejsca na pustkę, przegadane momenty. Noko prezentują ciekawą dawkę muzyki. Mocną, precyzyjną i przemyślaną.
Wejście ciężkie, prawie że młócone. Trudno przespać wychodzącą w The Day Befor na plan pierwszy perkusję Radoma – nie bierze ona jednak udziału w zawodach najwięcej uderzeń na sekundę – i bas, z którym dbają o słuchacza, dając mu razem solidną lekcję rytmiki. Ciężar spada nieco przy refrenach – urozmaicenie i wytchnienie. Dobrze wyszło. Natomiast gitara Małego zaskoczy nas – ze wszech miar pozytywnie – w połowie utworu. Ciekawie prezentują się w tym kawałku partie wokalne Jurgena, które dopasowują się nie tylko do tekstu, ale – co ważniejsze dla odbiorcy – do poczynań kolegów z zespołu. Potrafi nawet krzyknąć.
Podobnie sprawdza się See You Around, którego pierwsze dźwięki skojarzyły mi się z Soulfly. Później robi się zdecydowanie bardziej lirycznie i nie tylko za sprawą wyśpiewywanych fraz. Okazuje się, że Jurgen potrafi swój głos zmusić do bycia czwartym instrumentem. The Day Befor oraz Se You Around to mocne, jednocześnie wyważone preludium.
Tutaj należy dać chwilę wytchnienia słuchaczowi. Zaprezentować mu balladowy Bad Thoughts z wyśpiewanym otwarciem w towarzystwie akustycznej gitary Krzysztofa Garbalińskiego. Nie będzie z tego na pewno kolejnego More Than Words Extreme. Noko wolą metalowe wersje ballad. W rozwinięciu będzie więc ciężko, acz wolno. Wyśmienicie. Bad Thoughts słusznie promuje album, gdyż przez te niecałe cztery minuty dużo tutaj możliwości, jakie kryją się pod nazwą Noko.
Dalej równie interesująco. W metalowe szaleństwo zabierze nas jeszcze Free Your Love, z ocierającą się o psychodeliczność muzyczną puentą podkreśloną wokalem. Drży wszystko. Jurgen znowu zaskakuje. O ile głęboko brzmi cały album, o tyle tu udaje się zaciągnąć słuchacza o kilka metrów niżej. Brawa.
Po Free Your Love dźwięki będą mniej rozpędzone niż w dwóch otwierających kompozycjach, choć równie ciężkie (głównie This War). W każdej odnajdziemy elementy balladowe (przeważają w Clouds Are Closing In oraz Stand For Me) przeplatane mroczniejszym kopnięciem (końcówka Air's Still).
Aż do najbardziej lirycznego utworu na albumie, ostatniego (jedenastego) Befor I Sleep. Utwór zamyka delikatny wokal i gitarka – tak, to dobre określenie. Trochę płaczliwie. Prawie pościelówa – do biustu i od gustu. Dobrze, że Befor I Sleep nie został rozwleczony do niebotycznych rozmiarów. To go ratuje i – akurat mnie – przekonuje.
W ogóle ciekawe, że na całym albumie tylko jeden utwór zajął ponad pięć minut. Nie ma tutaj zbędnych, przydługich solówek, przekombinowanych sztuczek oraz popisowych zagrywek. I to największy atut Noko – udało uniknąć się muzycznego przegadania, co często zdarza się rockowym kapelom. Pozostał solidny środek. Ciężki, ale precyzyjny i przemyślany debiut.
© Michał Domagalski
PS
Dziwi mnie tylko jedna niekonsekwencja. Teksty piosenek są w języku angielskim (co moim uszom w tym przypadku nie przeszkadza), ale podziękowania itp. po polsku. Czy zagraniczni fani nie powinni również mieć możliwość zrozumienia tej części książeczki? Tym bardziej, że Noko celuje, zdaje się, ową angielszczyzną w zagraniczną publiczność (gratuluję im szczególnie zagranicznych koncertów), czyż nie? Bo jeżeli chcą śpiewać głównie dla polskiej publiczności, to może łatwiej będzie całość twórczości układać w języku znad Wisły?
Noko
tytuł: Noko
Format: CD DG
Data premiery: 04.06.2012
Wydawca: Metal Mind Records