Energia z Trójmiasta


O autorskim projekcie Michała Góreckiego.

 

Dubstep - gatunek muzyczny przesiąknięty elementami dubowymi (ciężkie basy, przestrzenie i delaye) często połączonymi z motoryczną perkusją, czasami nawiązuje do drum'n'bass. Podstawę stanowi generowany elektronicznie subbass, który jest potem dodatkowo przetwarzany. Specyfika gatunku utrudnia występy „na żywo”.

 

Bubble chamber, czyli komora pęcherzykowa - urządzenie służące do obserwacji śladów cząstek elementarnych (promieniowania jonizującego), aktualnie nie stosowane. Bubble Chamber to także powstały niedawno (2011) trójmiejski zespół eksplorujący obszary muzyki elektronicznej (dokładnie tzw. nowej elektroniki). Czyżby grupa nawiązując do nazwy wspomnianego urządzenia chciała podkreślić niecodzienny rodowód swojej twórczości? Bardzo możliwe.

 

Zespół jest autorskim projektem trójmiejskiego basisty Michała Góreckiego. Muzyk zainteresowany dubstepem postanowił zebrać wokół siebie artystów, którzy podobnie jak on próbowali na żywo odtworzyć klimat znany z klubów (czyli obszaru niejako zarezerwowanego dla DJ-ów). W ten sposób powstał Bubble Chamber w składzie: Michał Górecki – gitara basowa, Jacek Prościński – perkusja i Jakub Cisłowski (DJ Nawias) – urządzenia elektroniczne.

 

Mimo krótkiego stażu trio kilkakrotnie koncertowało. Efektem jednego z występów, jaki miał miejsce w sopockim klubie Sfinks 700, jest EP-ka pt. Live @ S.F.I.N.K.S 700. Co niesie ze sobą ta niespełna 30-minutowa pozycja? Na słuchaczy czeka pięć energetycznych kompozycji. Słychać, że zespół wykorzystuje nienowy pomysł łączenia instrumentów klasycznych z elektronicznymi (w dodatku w wykonaniu na żywo). Na pierwszy „rzut oka” przypomina to nieco dokonania grupy To Rococo Rot. Jest to jednak jedyne podobieństwo. Bubble Chamber garściami czerpie z estetyki dubstepu, wykorzystuje elementy drum'n'bass, dubu i breakbeatu a nawet zahacza o stylistykę reggae (rewelacyjny moim zdaniem Trip to Kingston). Kompozycje zostały rozpisane na instrumenty nieelektroniczne ale ostateczne brzmienie obrabiane jest elektronicznie i to w czasie rzeczywistym. Mało kto pozostanie obojętny na to, co dotrze do uszu. Różnorodność stylów nie powoduje wbrew pozorom kakofonii. Muzycy umiejętnie lawirują między gatunkami. Nieraz (dzięki mocnemu basowi) przyprawią słuchacza o „masaż wnętrzności”. Nieraz zaskoczą nie tylko perkusyjnymi improwizacjami. Odgłosy z widowni przypomną zaś jak występ zespołu został entuzjastycznie przyjęty. Tytułem podsumowania można obrazowo powiedzieć, że dźwięki generowane przez „pęcherzyki” są zakorzenione w przestrzeni. Czy tej wokół nas, czy może tej bardziej abstrakcyjnej międzyplanetarnej, to już zależy od odbiorcy. Trochę szkoda, że ta energetyczna uczta dźwiękowa trwa tak krótko. Bubble Chamber udowadnia, że elektroniczny i raczej studyjny z ducha dubstep sprawdza się także grany całkowicie na żywo.

 

Lider grupy zapowiada, że wydanie EP-ki to dopiero początek. Nie zwykłem bawić się w proroka, ale przy odrobinie szczęścia (i przychylności ewentualnych wydawców) formacja ma duże szanse (i wszelkie atuty) aby wypłynąć na szerokie wody. Rzadko na polskiej scenie pojawiają się tak ciekawe przedsięwzięcia. I to na światowym poziomie.

 

Grzegorz Cezary Skwarliński ©

 

 

Bubble Chamber

Live @ S.F.I.N.K.S 700

CD (EP), Emess Media 2012