Można by ironicznie napisać, że jest to album rapowy dla ludzi, którzy nie lubią rapu, bo sytuuje się na jego obrzeżach i w roli jakby outsiderskiej.
Nastrój płyty wyznacza, powracające przy kolejnych tematach, wszechogarniające poczucie rozczarowania i zagubienia. Obserwacje świata, przepuszczone przez filtr osobowości autora, nie aspirują bynajmniej do miana obiektywnych, a spostrzegawczość i wrażliwość nie muszą nieść ciężaru intelektualnego nadęcia czy pretensjonalności. Język tekstów jest surowy i prosty, pozbawiona warsztatowego szlifu bezpośredniość nadaje im osobisty ton, bez obaw o kalkulację czy populizm. Nawet kontrowersyjnemu A, abstrahując od zgody z poglądami autora, trudno postawić takie zarzuty.
I ściska to w gardle, kiedy siedzimy na placach
Obmywając swymi łzami podwórka obcego miasta
Poszukiwanie tożsamości, niepewne, ale dalekie od rezygnacji napędza narrację Cruza.
Zawody miłosne, wyjazd z rodzinnego miasta, bezradność religii czy wszechobecny biologizm to kolejne powody, żeby spojrzeć na życie z dystansu. Najodważniejszą próbę podejmuje w Obcości, gdzie, zwracając się do własnego lustrzanego odbicia, usiłuje dotrzeć do jakichś prawd, czegoś się dowiedzieć. Spoglądając w swoje oczy, obserwując bliznę na policzku powraca jednocześnie do przeszłości, buduje bolesny kontrast między wspomnieniami, a chwilą obecną.
Lubiłem tą bajkę o Alicji za króliczkiem
Teraz wiem, że Lewis Carroll miał skłonności pedofilskie
Emocjonalna waga przekazywanych tu treści mogłaby odstraszać, gdyby nie dawkowany momentami czarny humor i sarkazm
Jestem daltonistą, za to z chujem wszystko spoko
i wyczuwalne ironizowanie.
Produkcyjnie dostajemy od Zaspała spójne, spokojne podkłady oparte w dużej mierze na
syntezatorach i pewnym nienachalnym, zdystansowanym chłodzie. Dopracowane brzmienie i znakomicie brzmiący bas zapewniają głębię, w której Cruz może płynąć, sącząc kolejne myśli. Nienagannie wywiązali się ze swojej roli również twórcy 6 dołączonych do płyty remiksów, ze szczególnym wyróżnieniem dla Rowlf The Dawga (niezłe wyciągnięcie dynamizmu z A i mój faworyt, Pomiędzy) oraz Palmer Eldritch z ciekawą interpretacją najlepszej na albumie Afizyczności.
Sztuka naiwna nie jest projektem udanym w stu procentach. Z zaproszonych rapowych gości Chrust jest poprawny, natomiast Bisz i LaikIke1 prezentują formę gorszą niż to, czego można się po nich spodziewać. Pierwszy stapia się trochę z bitem i brakuje mu wyrazistości, drugi zawiesił już sobie poprzeczkę na tyle wysoko, że taka zwrotka nikogo nie zaspokoi. 1984 jest ciekawe, ale nie pasuje zupełnie do albumu, Pozmieniało się odstaje poziomem. Cruz nie zasługuje również na same pochwały, bo mimo bycia utalentowanym tekściarzem pada czasem ofiarą własnego podejścia, rapując wersy, które aż proszą się o inne sformułowanie i dodanie im precyzji. Złoty środek między spontaniczną szczerością, a namysłem wcale nie wymaga radykalnej zmiany.
Można by ironicznie napisać, że jest to album rapowy dla ludzi, którzy nie lubią rapu, bo sytuuje się na jego obrzeżach i w roli jakby outsiderskiej, z dala od zgiełku i ducha rywalizacji przepełniającego środowisko. Warto dać mu szansę, bo jest świadomym tworem i ukazuje potencjał swoich twórców. Ci obiecali nam, że wypuszczą go przed maturą. Słowa nie dotrzymali, ale, jakkolwiek sztampowo by to nie zabrzmiało, zdają ją tutaj, świadectwo dojrzałości.
Wykonawca: CruzZzZaspał
Tytuł: Sztuka naiwna
Data premiery: 26.04.2012
Wydawca: Skwer.org