Globalnie i lokalnie

Michał Domagalski
Michał Domagalski
Kategoria album muzyczny · 15 kwietnia 2012

Dziewczyny, mały fiat, Cash, Witówka, kino Figaro, muzyka Aylera i Joy Division, Mazowsze, telefonia komórkowa... Jak o tym opowiedzieć na jednym longplayu? Maki i Chłopaki próbują na „Dniach Mrozów”.

Mrozy tylko pozornie leżą tam, gdzie diabeł mówi dobranoc, a psy szczekają spod ogona. Andrzej Bursa pisał kiedyś: „mam w dupie małe miasteczka”, Pustki przekonywały: „liczą się tylko te duże miasta”, ale Maki i Chłopaki ukazują, że „wioski” stają się coraz bardziej globalne i pełne zalet. Mrozy to nie jest Ibiza. Gra się dla polskich dziewczyn, choć nie zawsze z nimi (w butelkę). Może warto by się było zamienić z Vengaboys'ami miejscem, lecz z drugiej strony... O wiele ciekawiej brzmią proste gitarowe riffy w remizie, gdzie przygrywają chłopacy ledwo zmieniający struny w gitarze. Do Mrozów, nad Witówkę, do której z nudy skaczą najśmielsi młodzieńcy z okolicy, dociera muzyka Joy Division i Alberta Aylera, docierają amerykańskie filmy – jakoś nierealistycznie romantyczne. Pocałunki są w nich zbyt banalne i następują – wbrew doświadczeniu Maka – po bardzo krótkiej znajomości mężczyzny z kobietą. Na polskiej prowincji, gdzie kobiety przybyły zgodnie z popularną teorią z Wenus, chłopacy okazują się bardziej przyziemni – są z Mazowsza. Kontakt między nimi staje się zdecydowanie utrudniony.

 

Dziewczyny okazują się zresztą bardzo istotne dla Maka i (pozostałych) Chłopaków. Pytają retorycznie: Co to jest za życie bez dziewczyn? To one spowodowały, że muzyka zespołu jest w dużej mierze bardzo skoczna. W końcu muszą grać płci pięknej do tańca. Niestety – inaczej niż stoliki U Jeżyka, gdzie w ramach rozrywki gra się w piłkarzyki i topi smutki – wszystkie są zajęte.

 

Czas niby się zatrzymał. Ale lata lecą. Wszyscy mieszkańcy wbili się w prowincjonalną powtarzalność. Zamiast straconego w ten sposób czasu, szukają zasięgu. Chociaż nie ma już na ścianach plakatów Guns N' Roses, Iron Maiden ani Mettalicy. Teraz ich miejsce zajęły... kalendarze. Chłopacy, którzy kiedyś nosili glany, chodzą w adidasach. Równocześnie z tym wszystkim przepadła gdzieś Muzyka z księżyca (a robiła kiedyś wrażenie ta piosenka Ewy Braun).

 

Dni Mrozów brzmią może nazbyt młodzieżowo, sztubacko, bywa, że infantylnie (szczególnie miejscami przewidywalne, częstochowskie rymy), jednak nie można odmówić tej płycie szczerości. Maki i Chłopaki zaprezentowali spojrzenie Piotrusia Pana, który już dawno powinien wyrosnąć i zająć się czymś, co inni uznali za poważne (i sam nie wie, czy nie mają racji), ale jednocześnie męczy go marzenie o byciu gwiazdą. Zresztą, o ile ze strunami mu jakoś idzie, to życia, jak twierdzi, nie umie zmienić. Dni Mrozów idą na przekór światu. To na pewno plus. Pomimo że muzyka Maka i Chłopaków wydaje się wtórna, to jednocześnie stanowi wyjątkową propozycję na polskim rynku. Warto odsłuchać ten przesiąknięty globalnymi kontekstami kawałek lokalnej historii.

 

 

© Michał Domagalski

 

 

Maki i Chłopaki, Dni Mrozów

wyd. Thin Man Records

Premiera: 13. 04. 2012

 

PS

Album ukazał się w wersjach: CD, MP3/FLAC i KASETA

 

Inne płyty Thin Man Records na Wywrota.pl:

Płyny, Vacatunes

UL/KR, UL/KR