Yasmin Levy "Sentir"

Bartosz Domagała
Bartosz Domagała
Kategoria album muzyczny · 27 września 2010

Słowa to za mało, żeby opisać to co dzieje się na nowym albumie Yasmin Levy “Sentir”.

 

Słowa to za mało, żeby opisać to co dzieje się na nowym albumie Yasmin Levy “Sentir”. Prawdziwa burza emocji, mieszanina kultury żydów sefardyjskich z andaluzyjskimi korzeniami artystki, a to wszystko doprawione tajemniczo i nieco mrocznie brzmiącym niemal nieużywanym już dziś językiem Ladino. “Sentir”, czyli uczucia, bo tak należy tłumaczyć ten tytuł jest niesłychanie trafnym określeniem, gdyż uczuć tych nie brak z obu stron, zarówno artystki jak i słuchacza.


Yasmin, trzema poprzednimi albumami zdążyła już przyzwyczaić swoich wyznawców, do których i ja się zaliczam, że nie w głowie jej wycieczki w stronę muzyki ładnej i przyjemnej, która nie będzie długo zalegać na sklepowych półkach. Wręcz przeciwnie, chętnie zapomina o nowoczesności i wszystkich jej dobrodziejstwach, chwytając za akustyczne instrumenty, zapominając o popularnych nurtach oraz sięgając jak najdalej się da do swoich korzeni. W rezultacie tego ofiaruje nam niesłychanie osobistą, pełną prawdy, uniesień i emocji muzykę, która zostawia ślad na duszy każdego, kto kiedykolwiek się z nią zetknął. Jej nowe kompozycje zaprezentowane na “Sentir” mienią się różnymi kolorami, raz to ognistego flamenco, innym razem tradycji sefardyjskiej by ostatecznie sięgnąć także i po jazz. Wszystko to przeplata się i łączy jak w najdoskonalszym, misternie wykonanym kalejdoskopie. To co urzeka za każdym razem gdy słyszę Yasmin, to jej pełen dramaturgi i tęsknoty głos, porażający po stokroć bardziej niż całe zastępy portugalskich pieśniarzy fado. Swoim głosem potrafi dotrzeć w najczulsze miejsca, co udowadnia niejednokrotnie, ale najpiękniej w cohenowskim “Hallelujah” przy którym łzy aż cisną się do oczu.

 

Czasem wydaje się to niesprawiedliwe, że Bóg obdarował ją tyloma dobrami jak uroda, talent i niesłychana wrażliwość. Jednak gdy słucham tej płyty po raz kolejny i kolejny jestem mu wdzięczny za taką niesprawiedliwość