Płyta smakuje jak dobrze skrojona opowieść. Choć niepokoi, wiemy przy tym, że koniec nie przyniesie nam rozczarowania.
Aufgang to nie muzyka okolicznościowa, lecz niepokój przed podróżą pociągiem, samolotem, rowerem albo statkiem kosmicznym. Ruch: tu liczą się trakcje i autostrady, tunele i mosty, polne drogi i wiadukty, przestrzeń, którą się przecina, nie cel.
Aufgang to trio: pianiści Rami Khalifé i Francesco Tristano oraz perkusista Aymeric Westrich. Ich debiutancka płyta, złożona z dziewięciu kawałków, zatytułowana po prostu: Aufgang, ukazała się pod koniec 2009 roku. Jak przystało na dobrą historię mamy tu wszystkie potrzebne warstwy.
I tak: na tło składają się dźwięki rodem z wielkiej, opuszczonej fabryki, w której przemoczenie i przeciąg wywołują duchy z każdego kąta. W zakamarkach czekają zagadki, daleko im jednak od klimatu taniej sensacji. Channel 8 czy 3 Vitesses bliższe są prozie Kafki, jak niezliczone korytarze czy gabinety luster, gdzie rozwiązanie prowadzi do kolejnych pytań, a co za tym idzie: ciągłego poszukiwania. Bohaterem jest łącząca wszystkie utwory nić klasyczna, najsilniej obecna w wyciszonym Prelude du Passe. Trzecią warstwę stanowi fabuła: dynamiczna, pełna zwrotów akcji i punktów kulminacyjnych, widocznych choćby w Sonar czy zamykającym płytę Soumission. Ten ostatni utwór podkreśla jeszcze atmosferę całego krążka: próbowania, przymierzania się do. Płyta smakuje jak dobrze skrojona opowieść. Choć niepokoi, wiemy przy tym, że koniec nie przyniesie nam rozczarowania.
To, co proponuje Aufgang zdaje się być właśnie poszukiwaniem. Perfekcjonizm jest tu nie tyle niekonieczny, co zwyczajnie: zbędny, zgodnie z myślą, że to, co doskonałe często jawi się jako nudne. Muzycy z Aufgang zdają się również pozbawieni kompleksu powtarzalności, jakby w przekonaniu, że i ona może stać się źródłem tego, co oryginalne. Stąd hasło: wszystko już było – przy Aufgang – nabiera zupełnie nowego znaczenia.
CD, inFine/Discograph (iF 1006/6144252), Francja 12.10.2009