Dieter Werner to (wbrew pozorom) polski artysta z Łodzi.
Podobno wszystko już było.
Patrząc i słuchając tego co pojawia się w mediach w ostatnich latach można zgodzić się z tym twierdzeniem. Nie ma już w zasadzie pola w muzyce gdzie pojawia się coś naprawdę nowego. W szeroko pojętej muzyce elektronicznej także będziemy się natykać na znane brzmienia, pasaże, pętle, kombinacje, sekwencje, itp. Możemy jednak natrafić na pewną namiastkę czegoś świeżego. Głównie dzięki artystom, którzy łączą znane skądinąd elementy na swój (często oryginalny) sposób. Do takich twórców zaliczyłbym Dietera Wernera.
Kompozytor ma duże doświadczenie w tworzeniu muzyki (co zresztą słychać). "Sąd Ostateczny" z 2009 roku nie jest wprawdzie debiutem (takim była kaseta "Nitiane" z 1989 roku) artysty, ale odstęp czasowy jest na tyle duży, że płytę można tak traktować. Utwory na jakie się natkniemy w materiale to zadziwiająca mieszanka różnych stylów nie tylko o elektronicznych korzeniach. Usłyszymy między innymi chorały gregoriańskie, "arabskie" pieśni, irlandzkie rytmy, hinduskie brzmienia. Musną nas dźwięki rodem z nowej elektroniki, zaskoczą fragmenty o rockowej proweniencji, ukoi momentami ambient. Mimo takiego bogactwa brzmień i klimatów nie ma się uczucia bałaganu. Wszystko umiejętnie połączone. Każda barwa ma swoje określone miejsce i jej brak miałby niekorzystny wpływ na odbiór. Wszystkiego jest w sam raz. Nie za dużo, nie za mało. Jedynym moim zdaniem "zgrzytem" w tym zestawie jest kompozycja "Śmierć". Nie jest to utwór zły. Przez swoją zmienność wywołuje skojarzenia z muzyką filmową. Jednak ta stylistyka zaburza spójność albumu. Ogólnie "Sądu Ostatecznego" słucha się bardzo dobrze. Wymaga jednak odrobiny zaangażowania aby wyłapać wszystkie niuanse i mieć przyjemność z obcowania z muzyką jaka płynie przez słuchawki lub głośniki.
Płytę można pobrać legalnie z internetu na warunkach licencji Creative Commons (niektóre prawa dozwolone), ale wydaje się, że gdyby ktoś ją odpowiednio wypromował (muzyka elektroniczna nie jest niestety zbyt nośna marketingowo w naszym kraju), to znalazłoby się wielu chętnych na srebrny krążek.