Redshift - TURNING TOWARDS US


Zespół, który wymyka się jakimkolwiek porównaniom. Zespół, który nie ma równych sobie, jeśli chodzi o szaloną ekspresję muzyki. Zespół którego twórczość trudno sklasyfikować.

 

     Każdy nowy album tej formacji jest inny (mniej lub bardziej) od poprzedniego. Redshift to zjawisko nieustannego podążania w kierunku nowych obszarów muzycznych. Zespół, który wymyka się jakimkolwiek porównaniom. Zespół, który nie ma równych sobie, jeśli chodzi o szaloną ekspresję muzyki. Zespół którego twórczość trudno sklasyfikować. Jeśliby jednak pokusić się o jakąkolwiek klasyfikację, to można by muzykę tej grupy określić jako "elektroniczny hard-rock" (twórczość zespołu osobiście nazwałbym „fraktalną”, czyli podobną do samej siebie). Krążek „Turning Towards Us” z 2008r. jest dowodem na poparcie tej tezy.

 

     Okładka płyty nie powala, ale za „miernym” opakowaniem kryje się niezwykła zawartość. Miłośnicy gatunku znajdą tutaj niemal wszystko, czego potrzeba do szczęścia: upiorną dynamikę prężnych, kapitalnie chromatyzowanych sekwencji, melancholijne pasaże "elektronicznych chórów", niesamowity mroczny nastrój ocierający się momentami o gotycką stylistykę, niekończące się intuicyjne sola, głębokie przeszywające basy. Momentami ma się wrażenie że muzycy z Redshift zawędrowali do krainy dreszczowców (nerwowa, niespokojna atmosfera szczególnie wyraźnie zaprezentowana jest w „Clan”). Motywy zmieniają się jak w kalejdoskopie, ale nastrojowo-brzmieniowa spójność zostaje zachowana, muzyka jest logiczna, a jednocześnie niebywale żywiołowa i nieschematyczna, momentami „agresywna”. „Turning Towards Us” to nieszablonowa mieszanka klimatów hard-rockowych i sekwencyjnej muzyki elektronicznej (szczególnie słyszalna w pierwszym i ostatnim utworze), coś co trudno określić jednoznacznie słowami, trzeba posłuchać i … poczuć.

 

    Wbrew wszelkim pozorom twórczość Redshift nie jest klonem tego co się działo w latach 70-tych XX w. w muzyce elektronicznej, mimo wyraźnego osadzenia w zbliżonych klimatach (m.in. dzięki zastosowaniu modularnego syntezatora Moog 3C, którego obsługa przez M.Shreeve'a ociera się niemal o wirtuozerię). Krążek potwierdza klasę Marka Shreeve'a i spółki jako zarówno kontynuatorów elektronicznych tradycji, jak i twórców natychmiast wpadających w ucho melodii na miarę ... "sekwencyjnych przebojów" i to w około dwudziestominutowym formacie.

 

Cez-Ary