Swoisty "prequel" serii 'Analog Overdose'. Wprawdzie wydawnictwo limitowane, ale ...
Mam mieszane uczucia w przypadku muzycznych wydawnictw limitowanych. Z jednej strony takie działania kompozytorów powodują, że ich twórczość staje się trudniej dostępna a co za tym idzie niejako elitarna, co osobiście jest dla mnie plusem. Z drugiej strony właśnie ta trudna dostępność powoduje, że nie jest dane poznać szerszemu gronu słuchaczy dokonań, które w przeważającej części są doskonałe, niecodzienne, żeby nie rzec niezwykłe (np. opisywana już przeze mnie płyta Aquavoice „Virus”).
Krążek „Analog Overdose 0.9” został wydany w liczbie 222 sztuk w 2006r. i pod tym względem jest piątym w serii „analogowego przedawkowania” (czwartym wydawnictwem z kolei jest dwupłytowy album „Analog Overdose. The Ricochet Dream Edition” z 2004r. często mylnie sygnowany numerem '4' – dlaczego? O tym w innym tekście). Skąd więc odmienny tytuł? Kompozycje zawarte na płycie powstały i/lub zostały zremasterowae w 2001r. Jeszcze przed pierwszym albumem „Analog Overdose” (który notabene żadnego numerka nie posiadał). Mając to na uwadze nazewnictwo krążka jest jak najbardziej logiczne. Czy to co spotkamy na płytce jest godne zainteresowania? Z pewnością tak, chociaż zaskoczenia raczej się nie spodziewajmy (wbrew pozorom nie jest to żadną ujmą). Zgromadzone kompozycje zostały umiejętnie przemieszane. Krótsze, spokojniejsze, pod wspólnym tytułem „Miniatur” przeplatają się z dłuższymi (pod różnymi nazwami). Niemal oczywiste jest, że w przypadku dokonań tego duetu będziemy karmieni klimatami w stylu szkoły berlińskiej. Tak jest też tym razem. Niektóre kompozycje wybijają się jednak spośród tego zbiorku. Szczególnie może przypaść do gustu „The Trees Turn Tangerine” utrzymana w mrocznej stylistyce „Sorcerera” Tangerine Dream (te same brzmienia, barwy i dynamika jakby "żywcem" wyjęte z filmu pod tym samym tytułem - w Polsce film dystrybuowano pt. "Cena strachu"). Tytuł zaś lekko dwuznacznie sugeruje powiązania z pewnym fanowskim przedsięwzięciem pn. „Tangerine Tree”, prezentującym zapisy koncertów Mandarynkowego Snu.
Mając na względzie zawartość wydawnictwa (zbiór kompozycji z różnych okresów o stosunkowo odmiennych klimatach) jego limitowana ilość zbytnio nie przeszkadza. Pewna grupa słuchaczy z pewnością będzie rozczarowana, że nie pozna wszystkich dostępnych dokonań duetu Fanger/Schönwälder, ale zagorzały miłośnik twórczości tych panów z pewnością dotrze do jakiegoś źródła. Czego bliżej zainteresowanym zapaleńcom życzę.
Cez-Ary, grudzień 2008