Gdyby Dave Grohl wspólnie z kolegami wypełnił cały nowy album komopozycjami pokroju "The Pretender" to gwarantuje że w każdej recenzji otrzymywałby notę 10/10.
No właśnie, gdyby...przysłowiowa babka nigdy wąsów nie miała, a Grohl nie pakuje na album samych Pretenderów.
Lubię tego gościa, za jego poczucie humoru, za prześmiewcze teledyski, za działalność w Nirvanie. Za nowy album nie polubię go ani odrobinę więcej, co nie znaczy wcale że ta płyta jest zła. To po prostu kolejny rzemieślniczy wyrób sygnowany nazwą Foo Fighters. Od takich ludzi jak Grohl oczekujemy jednak czegoś więcej, czegoś...czego tutaj nie uświadczymy.
Zaczynamy od prawdziwego pocisku. Wspomniany już w pierwszej linijce "The Pretender" to rockowy hymn z prawdziwego zdarzenia. Idealnie nadający się na stadiony. Drapieżny, zadziorny z kapitalnym refrenem. Singiel się kończy a my przechodzimy gładko do numeru "Let It Die" z bardzo ciekawą ścianą gitar atakującą słuchacza mniej więcej w połowie utworu. Przy pierwszym odsłuchu wiedziałem, że chcę aby tak właśnie grało Foo Fighters! Bardzo szybko zachwyt przerodził się w potworną złość gdy usłyszałem niezwykłego gniota zatytułowanego "Eraise/Replace". Zaczynało robić się nerwowo...kawałki w rodzaju "Long Road To Ruin" czy "Cheers Up Boys "idealnie nadają się na soundtrack do komedii w rodzaju American Pie co zaletą absolutnie nie jest. W połowie albumu sytuację ratuje "Come Alive". Stopniowo rozwijająca się kompozycja, rozpoczęta gitarą akustyczną, a wieńczona mocnym finałem pełnym patosu. Równie ciekawie wypada tym razem w pełni akustyczny utwór "The Ballad Of The Beaconsfield Miners" poświęcony górnikom pewnej amerykańskiej kopalni. Ostatnią rzeczą która zwraca uwagę na tym krążku jest zamykający całość "Home". Delikatna ballada z przejmującym głosem Grohla, przy akompaniamencie fortepianu. Bardzo zgrabna rzecz.
Podsumowując, nawet dla kilku utworów warto się zaopatrzyć w to wydawnictwo. Z sympatii do lidera na pewno. Jednak jeśli oczekujemy dzieła, które będziemy wspominać za kilkanaście lat to zdecydowanie odradzam. Zresztą czy Foo Fighters kiedyś nagrało taką płytę? Nie i na razie na to się nie zanosi.