Gdy pierwszy raz usłyszałam Lauren Hill w utworze „Killing Me Softly” na falach legendarnej Radiostacji, postanowiłam, że zrobię wszystko, by mieć taki głos. Miałam wtedy 12 lat, nie udało się ... Zauroczenie głębokim, prawdziwie czarnym brzmieniem artystki pozostało jednak do dziś.
Tak to już chyba jest, że gdy ktoś lub coś wywrze na nas duże wrażenie pozostaje w naszej pamięci już na zawsze, czego niewątpliwym przykładem jest słodki, choć czasami szorstki alt Lauren Hill oraz niecodzienne flow jej współtowarzyszy, Pras Michael’a i Wyclefa Jean’a. To właśnie z nimi założyła w 1987 roku w okolicach New Jersey, The Fugees, jedną z najpopularniejszych i najbardziej docenianych grup hiphopowych przełomu XX/XXI wieku.Słowo "fugees" jest skrótem od "refugee" - uchodźca, uciekiniera. "Clef" oraz jego kuzyn Prakazrel "Pras" Michel znaleźli się w USA jako "boat people" z Haiti. Mimo, że uzupełniająca skład Lauryn Hill nie ma podobnych doświadczeń, na ideologii zespołu z New Jersey ciąży piętno uchodźstwa.
Lauryn zaczynała karierę mając 15 lat. Występowała w licznych operach mydlanych i sztukach teatralnych, udało jej się zagrać obok Whoopie Goldberg w II części popularnej komedii "Sister Act". Z Haitańczykami zetknęła się w liceum, wszyscy byli wówczas po prostu nastolatkami. Wspólne granie zaowocowało dopiero po sześciu latach znajomości, gdy - jeszcze jako grupa Tranzlator Crew - wydali krążek "Blunted On Reality": historię człowieka poszukującego schronienia.
Album „The Score” wydany w 1996 roku jest drugą produkcją grupy the Fugees, która sprzedana została w ilości 18 tysięcy. To właśnie z tego krążka pochodzi utwór„Killing Me Softly” nagrodzony w 1997 roku Grammy w kategorii najlepszy utwór R&B. „Singiel stał się hip-hop'owym hymnem 1996 roku i zapewnił the Fugees jedno z poczytniejszych miejsc w barwnej historii muzyki popularnej”. "The Score" zawiera ponad 70-minutową dawkę ożywczych rytmów. To intrygująca mieszanka jazz – rapu, R&B oraz reggae. Singlowa, emanująca gniewem "Fu-gee-la" czy jazzowo-ragtime'owy "The Mask" to tylko przykłady rozległych horyzontów oraz sporych możliwości grupy. Najbardziej wymownym utworem, oddającym charakter produkcji zdaje się być „Ready or not”, jako perełka płyty z doskonałą pętlą utworu Enya „Boadicea”. Niezwykle szlachetny utwór nawołujący do miłości bliźniego i zaprzestania zabijania innych ludzi.
"Family Busines", "The Beast", "Cowboys", czy tytułowy "The Score" z kolei to nic innego, jak czysty, prawdziwy hip hop na bardzo wysokim poziomie. Hip hop, którego dziś bardzo brakuje ...
Brzmienie Fugees narodziło się w piwnicy zaadoptowanej na studio Wyclefa. Lokal i jego klimat są szczególnie ważne dla kapeli, porównującej to miejsce z legendarnym "Tuff Gong" Boba Marleya. Ten najwybitniejszy artysta reggae jest zresztą bodaj główną inspiracją tria (wśród pozostałych m.in. Jimi Hendrix, Thelonius Monk, The Doors czy... Phil Collins), czemu Lauren z kolegami dali wyraz umieszczając na "The Score" przeróbkę jego standardu "No Woman No Cry".
To chyba jedyna płyta, którą za każdym razem po odkurzeniu potrafię słuchać od początku do końca bez przewijania kawałków, czy też pojedynczych fragmentów. Po raz kolejny powtórzę: brakuje nam takich produkcji ....