Bez wątpienia album Ultra Orange jest zdarzeniem na współczesnej scenie muzycznej. Wśród zespołów eksploatujących do granic możliwości jeden gatunek muzyczny są interesującą alternatywą na gorące letnie popołudnia.
Kto nie pamięta Emmanuelle Seigner z „Dziewiątych wrót” Polańskiego ręka do góry! Ja pamiętam tylko dlatego, że ktoś podczas seansu powiedział mi „patrz! Żona Polańskiego!”. Inaczej stała by się jedną z miliona kobiet przeszkadzających/pomagających głównym bohaterom z nieskończonej ilości widzianych filmów. Po tym znikła z ekranów. Nic dziwnego. Opinie krytyków z którymi się spotkałem nie zachęcały do dalszej pracy.Nagle pojawia się jako wokalistka Ultra Orange. I śpiewa. Śpiewa przez cały teledysk wyreżyserowany przez Jean Baptiste Mondino który reżyserował clipy dla Madonny. Jej angielski zmiękczony francuskim korzeniami miesza się z rockowymi gitarami i perkusją. Taki singiel promujący płytę nie pozwala zignorować nowego materiału z kraju drogich win i prawdziwych szampanów.
Płyta nie ma tytułu. Nie potrzebuje. Tak ja wielu innych rzeczy. Pierwszy utwór to promujące płytę „Sing Sing”. Pozwala oswoić się z minimalistyczną prawie grundge’ową stylistyką. Ja dałem się zwieść bo następny kawałem zamiast uderzyć ciężkim riffem jest melodyjną kołysanką z prostymi słowami po prostu „Simple Words”. Zaraz za nim mały tribute w utworze „Rosemary's lullaby”. Dopiero „Bunny” rozkręca rock and rollowy klimat.
Cały zestaw kompozycji przywodzi na myśl wczesne lata 90. Jest trochę smutno, romantycznie, ale i zadziornie. Nad wszystkim unosi się mgiełka francuskiego ekspresji i sposobu odczuwania świata. Ten „feeling” przewija się przez całą płytę. Sądzę, że to właśnie od stawia grubą kreskę pomiędzy Ultra Orange i milionem nowych zespołów z „The” w nazwie.
Jak wcześniej wspomniałem Emmanuelle nie potrzebuje wielu rzeczy by brzmieć autentycznie. Jeśli szukasz skomplikowanych, filozoficznych tekstów nie znajdziesz ich. Są za to łatwo wpadające w ucho prawdziwe teksty nie zawsze o miłości, ale z miłością w tle.
A jeśli chcecie sprawdzić czy naprawdę to ona śpiewa, a nie, jak to udało się zrobić żonie pewnego „artysty”, doskonale wyczyszczona ścieżka z drogiego studia, możecie przekonać się sami, bo 21 lipca grają na żywo w Starym Browarze w Poznaniu.
Bez wątpienia album Ultra Orange jest zdarzeniem na współczesnej scenie muzycznej. Wśród zespołów eksploatujących do granic możliwości jeden gatunek muzyczny są interesującą alternatywą na gorące letnie popołudnia.
Ultra Orange & Emmanuelle - "Ultra Orange & Emmanuelle"