Lil - EPIPHENOMENON

Grzegorz Cezary Skwarliński
Grzegorz Cezary Skwarliński
Kategoria album muzyczny · 26 września 2006

Nie nazwałbym tego "muzyką z piekła" (z jakiegoś nieistniejącego horroru na pewno), ale przy niektórych utworach skojarzenia takie mogą wystąpić. Mnie osobiście nawiedziła myśl, że "Epiphenomenon" to swoista podróż w niezbadane, mroczne obszary umysłu ludzkiego. Co tam odkryjemy ? Każdy co innego.

Podobno muzyk, który nie poszukuje, nie rozwija się. Muzykiem nie jestem. Czasami próbuję nieudolnie opisać słowami to co zapadło mi w duszy poprzez słuchanie różnego rodzaju płyt. Zauważyłem, że wciąż poszukuję (mniej lub bardziej intensywnie) nowych brzmień, barw i innych doznań słuchowych. Czy w związku z tym jako recenzent także się rozwijam ? Sądzę, że w pewnym sensie tak. Po tym (nietypowym i troszkę osobistym) wstępie spróbuję przybliżyć płytę wymienioną w tytule. Płytę dość niecodzienną.

O krążku (a dokładnie projekcie zwanym 'lil') dowiedziałem się z e-maila. Zaintrygowany odwiedziłem odpowiednią stronę internetową i po lekturze moja ciekawość jeszcze się wzmogła. Dzięki uprzejmości wydawcy (gb-productions) stałem się posiadaczem płyty tego zespołu-projektu. Wynik pierwszego spotkania z dźwiękami był lekko rozczarowujący. Jednakże po zmianie techniki (nie głośniki tylko słuchawki) i okoliczności (ciemny pokój) ukazała się przede mną cała mroczna głębia "Epiphenomenona". Na krążku znajdziemy sześć kompozycji (niektóre z nich o dość dziwnych tytułach). Już otwierający "Kaboth" wskazuje czego mniej więcej możemy sie spodziewać po płytce. Następne kompozycje to nic innego jak swoiste wchodzenie wgłąb obszarów dźwiękowych z pozoru znanych, już gdzieś słyszanych a jednak jakiś innych, "obcych", niepokojących, czasami chłodnych od swojej "techniczności", czasami niemal klasycznie ambientowych (np. "Sonopanic"), zaskakujących zestawieniem barw (np. smyczkopodobne jęki w "Asinus ad lyram"). Niezwykły wpływ na psychikę może mieć ta muzyka (oczywiście przy odpowiednim nastawieniu). Obawiam się nawet, że niektórych słuchaczy może odrzucać. Nie nazwałbym tego "muzyką z piekła" (z jakiegoś nieistniejącego horroru na pewno), ale przy niektórych utworach skojarzenia takie mogą wystąpić. Mnie osobiście nawiedziła myśl, że "Epiphenomenon" to swoista podróż w niezbadane, mroczne obszary umysłu ludzkiego. Co tam odkryjemy ? Każdy co innego.

Głęboki dark-ambient z industrailnymi elementami. Nie każdemu może się to podobać. No i wymaga choćby minimalnego zaangażowania słuchacza. Warto jednak włożyć odrobinę wysiłku. Dla fanów gustujących w klimatach "ambientowo-oniryczno-horrorystyczno-psychodelicznych" pozycja wręcz obowiązkowa :)

rok wydania: 2005

El-Skwarka