Trudno trafić na wartościowego artystę (szczególnie wśród takich, którzy rozpoczynają dopiero swoją karierę artystyczną) w dzisiejszym "zalewie" różnej maści rzemieślników muzycznych mieniących się artystami.
Trudno trafić na wartościowego artystę (szczególnie wśród takich, którzy rozpoczynają dopiero swoją karierę artystyczną) w dzisiejszym "zalewie" różnej maści rzemieślników muzycznych mieniących się artystami. Pomocne mogą być działania artystyczne danego twórcy i to w jaki sposób traktuje on swoją działalność. Czy jest to dla niego wielka pasja, czy tylko chęć zdobycia popularności. Nie gwarantuje to jednak trafienia na kogoś wartościowego, ale czasami bywa, że już pobieżne zapoznanie się z dokonaniami pozwala wystawić pozytywną ocenę. Nie inaczej było kiedy po raz pierwszy natknąłem się na twórczość Krzysztofa Radomskiego (płyta "Fonolabe"). Kiedy pojawiła się okazja wysłuchania kolejnej pozycji z dyskografii KR skorzystałem z niej. Mimo, że muzyka zawarta na płytce diametralnie różni się od tej jaka została zamieszczona na "Fonolabe"Jak sam kompozytor przyznaje "Echoes" powstała przy współpracy Krzysztofa Skrobowskiego (gitara) jako swoista "zabawa", takie granie dla przyjemności (stąd i drobne potknięcia techniczne na płytce, ale ledwie słyszalne, przynajmniej dla mnie). Zapewne zaskoczy to wielu słuchaczy ale z takiego całkowicie improwizowanego grania wyszło coś niezmiernie ciekawego. Zamieszczone na płytce utwory są utrzymane w "berlińskim duchu" i mocno przypominają twórczość Ashry i Manuela Goetchinga. Spokojne, kojące momentami, sekwencje przeplatane wyrazistymi barwami gitary nie pozotawiają wątpliwości. Mimo jednoznacznych skojarzeń przy słuchaniu, nie ma się wrażenia naśladownictwa. Inspiracje są wyraźne, ale artyści zawierają w kompozycjach wiele swoich własnych uczuć i pomysłów, przez co czuć delikatny powiew świeżości, mimo mocnego osadzenia w tradycji muzyki elektronicznej.
Dla niektórych odbiorców taka (kolejna) "berlińska" płytka w polskim wydaniu może nie mieć szczególnej wartości (może się wydać nawet nudna). Osobiście nie zgodziłbym się z taką opinią. Wprawdzie krążek nie jest doskonały technicznie, ale zażywszy na sposób w jaki powstał i jak jest udostępniony dla potencjalnych słuchaczy (pliki mp3) nie ma co narzekać. Muzyka (nadzwyczaj dobrze) broni się sama. Fani klasycznej muzyki elektronicznej nie będą zawiedzeni.
rok wydania: 2005
Opisywaną wyżej płytę można mieć całkowicie gratis. Wystarczy odwiedzić stronę internetową artysty (dział 'DISCOGRAPHY') i pobrać pliki mp3.
http://www.spacesynth.net/chris/
El-Skwarka