Czasami docierają do mnie płyty przesłane bądź to przez artystów, bądź wydawców (o wiele rzadziej). Przeważają oczywiście debiuty artystyczne (i bardzo dobrze). Niewiele jednak płyt otrzymanych w ten sposób jest w stanie przykuć moje ucho na dłuższy czas...
Czasami docierają do mnie płyty przesłane bądź to przez artystów, bądź wydawców (o wiele rzadziej). Przeważają oczywiście debiuty artystyczne (i bardzo dobrze). Niewiele jednak płyt otrzymanych w ten sposób jest w stanie przykuć moje ucho na dłuższy czas (sam nie wiem dlaczego). Są oczywiście wyjątki i do takich należy twórczość artysty ukrywającego się pod pseudo Electropoint. Dotarły do mnie cztery krążki ("Aerospaces", "Autumn Window, "Shadow Passage", "Winter Music") tegoż kompozytora i choć niniejszy tekst dotyczy w zasadzie całości otrzymanego materiału, to w głównej mierze skupiać się będzie na płycie wymienionej w tytule.Kiedy sięgnąłem po pierwszą płytkę z otrzymanego, dzięki uprzejmości autora, zestawu w pierwszej chwili miałem mieszane uczucia. Postanowiłem jednak przesłuchać wszystkie krążki przed skreśleniem jakichkolwiek ocen-recenzji. Jak się okazało moja decyzja była dobra, bo najciekawsze doznania jakie odczułem, napotkałem na ostaniej słuchanej płycie (czyli "Shadow Passage").
Muzyka jaką raczy nas artysta (dotyczy to wszystkich w/w płyt) to stosunkowo zaskakujące (przynajmniej dla mnie) połączenie klimatów ambientowych z różnymi sekwencjami (w przeważającej mierze o "berlińskim" zacięciu). Próby takie wielokrotnie miały już miejsce w historii muzyki elektronicznej (były mniej lub bardziej udane). Podejście jednak kompozytora do takiego łączenia jest odmienne niż dotychczas spotykałem. Momentami nieprzyjemnie zaskakiwała niecodzienna harmonia i swego rodzaju kakofoniczne nagromadzenie barw (na szczęście ograniczone). Może dlatego najbardziej przypadł mi do gustu CD "Shadow Passage" gdzie "eksperymentów" nieco mniej, a jak już występują to są umiejętnie wkomponowane w dany utwór. Na wspomnianej płytce znajdziemy tylko cztery kompozycje. Są one dość mocno rozbudowane i niosą ze sobą zbliżone ambientowe klimaty. W tym całkiem dobrym el-muzycznym cieście jest rodzynek w postaci "The Robots Fables (In Memory of Stanislav Lem)". Moogowe (MinimoogV, Moog ModularV) pulsacje i pasaże budują niezwykły klimat. Szkoda, że kompozycja jest najkrótsza ze wszystkich obecnych na CD (moim zdaniem zdecydowanie za krótka).
Pewnym niedostatkiem nie tylko "Shadow Passage" jest momentami słaba jakość (słychać przestery i zakłócenia). Nie wiem czy to wina metody nagrywania, niedoskonałej karty dźwiękowej czy niedoświadczenia artysty. Może to niektórym przeszkadzać w odbiorze. Czasami jednak może stanowić przedziwny dodatek `in plus`, przenosząc słuchaczy bardziej w przeszłość, w czas instrumentów analogowych :)
Oczywiście moja zróżnicowana opinia na temat poszczególnych płyt artysty nie oznacza, że nie są one godne uwagi. Być może mój słuch jest już nieco "uodporniony" na wszelkie "nowości", być może zbyt przyzwyczajony do klimatów czysto "berlińskich" czy też czysto ambientowych (wręcz mrocznych). Jedno jest pewne. Nie jest ważny sprzęt, ważne jest to, co "siedzi" artyście w głowie i to, że potrafi to "przelać" na tak ulotne medium jakim jest dźwięk, co Elecropoint się udaje.
El-Skwarka, czerwiec 2006