Sypiając z duchami...

Karolka
Karolka
Kategoria album muzyczny · 25 sierpnia 2006

Szokująca okładka, niebanalne teksty, piękne melodie i wspaniały głos wokalisty, czyli to co każdy powinien znać! - Placebo - "Sleeping with ghosts"

Placebo - "Sleeping with ghosts"

Virgin Records, 2003

Kupując płytę "Sleeping with ghosts" znałam tylko singiel "The bitter end", który trochę różni się od standardowych utworów Placebo. Trochę się obawiałam, że jeśli pozostałe piosenki z płyty także bedą inne niż poprzednie - uznam pieniądze za wyrzucone w błoto (a płyta kosztowała sporo). Na szczęście byłam przyjemnie zaskoczona. Płyta jest bardzo oryginalna, nie ma tu już rockowych piosenek o prostym tekście i jeszcze prostszej melodii. Okładka płyty też łatwo zapada w pamięć, chyba pierwszy raz się z tym spotkałam u Placebo.

Już pierwszy utwór "Bulletproof cupid" zaskakuje... Zaczyna się, ja czekam na pierwsze słowa, a słów nie ma... :) Za to są bardzo przyjemne dźwięki gitary i ciekawa melodia... Choć jak dla mnie było to troche nużące, bo ile mozna słuchać tego samego?

"English Summer Rain" jest w zasadzie o niczym. Jesli ktoś próbuje w każdej piosence odnaleźć jakąś głębię to może być zawiedziony...

Następnie leci "This picture". Z początku zaskakują elektroniczne przekształcenia głosu Briana, które są u Placebo nowością, lecz jeśli ktoś jest otwarty na urozmaicenia - może być zadowolony :) Melodia jest prosta i łatwo wpada w ucho, nic dziwnego, że chłopaki wybrali właśnie "This Picture" na kolejny singiel.

"Sleeping with ghosts" jest jedną z najpiękniejszych piosenek jakie słyszałam. Bynajmniej nie ma tu przerostu formy nad treścią. Aż mi zabrakło słów. Tego trzeba posłuchać i dokładnie wsłuchać się w tekst, aby zrozumieć... Biedni Ci, którzy nie znają angielskiego! "Soulmates never die....."

"The bitter end" znany mi już wcześniej nie stracił do tej pory na sile oddziaływania. Już pierwsze dźwięki są elektryzujące, a głos Briana Molko jeszcze zwieksza ten efekt.

"Something rotten" jest trudne do opisania... ma zarówno zagorzałych zwolenników jak i kategorycznych przeciwników. Ja nie należę do żadnej grupy, bo to czy mi się podoba czy nie zalezy raczej od nastroju i nastawienia... Nie da się ukryć, że podobnej piosenki nie znajdziemy ani na poprzednich, ani na następnej płycie Placebo (Meds), ale oby wiecej takich oryginałów, chłopcy!

"Plasticine" nie przypadło mi do gustu. Prosta melodia i proste przesłanie - "don't forget to be the way you are", czyli po prostu - bądź sobą! Proste, acz chwytliwe!

"Special needs" jest według mnie najgorszą piosenką z płyty i chyba jedną z gorszych z całego artystycznego dobytku Placebo. Proste wprowadzenie, banalna melodia i żadnych specjalnych efektów. Tekst piosenki też nie zaskakuje i nie prowokuje do jakiś głębszych przemyśleń.

Kolejne jest "I'll be yours". Już od samego początku mi się podoba. Zarówno tekst jak i forma - bez zbędnego łomotu perkusji czy głośnych gitar. A przesłanie? Po prostu takie jak w tytule, tylko pięknie ubrane w słowa. Aż się można rozpłynąć z rozkoszy :D

"Second sight" nie pozostawia wiele do zyczenia! Melodia łatwo wpada w ucho, nawet takim osobom jak ja, które za Placebo w wersji "skocznej" nie przepadają.

W "Protect me from what I want" podoba mi się wszytsko poza refrenem. Wstęp, melodia, tekst... Typowa balladka o problemach współczesnego życia... Samotność w tłumie i niezrozumienie. Wsyztsko to pieknie opisane i przedstawione w zniewalającej formie. Palce lizać!Polecam też francuskojęzyczną wersję - "Protege moi" (można znaleźć między innymi na DVD "Soulmates never die - Live in Paris"). Piękny język, piękne wykonanie...(Gdybym tylko rozumiała słowa to by było jeszcze piękniej)

A na zakończenie piękna ballada "Centerfolds". Jeśli sktoś lubi smętne kawałki z smutnym głosen Briana, to jest to coś dla niego. Ja na szczęście lubie, więc mi się podoba.

Gorąco polecam płytę. Pomimo wysokiej ceny - warto ją mieć, bo fanom Placebo, którzy są otwarci na nowości na pewno się spodoba! Ma naprawdę niezły klimat! ;) Istnieje też wydanie dwupłytowe, z coverami nagranymi przez Placebo, ale wydaje mi się, że takie rzeczy powinni kupować tylko naprawde wielcy fani. Dwupłytiowa edycja jest dużo droższa, a wiele radości nie daje...