Coraz więcej ignorantów wokół nas. Niestety nie omijają oni też muzyki, w sensie pisania o niej. Chwytają za pióro i ... mijają się z prawdą, a przecież recenzent-krytyk powinien być jak najbardziej rzetelny.
Coraz więcej ignorantów wokół nas. Niestety nie omijają oni też muzyki, w sensie pisania o niej. Chwytają za pióro i ... mijają się z prawdą, a przecież recenzent-krytyk powinien być jak najbardziej rzetelny. Dzięki takim „specjalistom” coraz częściej czytamy informacje „wyssane z palca”. Dobitnym tego przykładem był tekst na jaki trafiłem w internetowym portalu nuta.pl, opisujący nową płytę Konrada Kucza – „Soporus”. Artysta jest kojarzony przez „recenzenta” wyłącznie z chill-outowym zespołem Futro, a jego najnowsza płyta jako debiut solowy. Gdyby autor tekstu nieco się przyłożył dowiedziałby się, że Konrad Kucz to jeden z czołowych polskich kompozytorów muzyki znanej pod terminem ambient, że wydał już kilka kaset i płyt (a wspomniany wcześniej krążek jest moim zdaniem jednym z lepszych w dorobku), a Futro to tylko „praca zawodowa” (z czegoś trzeba żyć) kompozytora. Trochę przydługi ten wstęp, ale pewne błędy należy od razu prostować (a nawet piętnować).Na początku „Soporusa” zostaniemy powitani leśnymi świergotami ptaków (to „tylko” sample, ale nadspodziewanie naturalne) „Borów Białowieskich 1”. Spokojna melodia, delikatny rytm – leśna atmosfera jak na dłoni. Po takim wstępie następuje mały wtręt w postaci „Dramatix” a tuż po nim rytmiczna „Tuchola”. W „Bezkresnych łąkach” (to zapis z koncertu w Piszu - ZEF ’97) powracamy do bardziej ambientowych klimatów. Niejaka „surowość” rozbudowanych struktur dźwiękowych buduje niecodzienny nastrój, a niekonwencjonalne dobieranie barw powoduje wędrówkę myśli ku ... tytułowym łąkom. Kolejna kompozycja to troszkę mroczny, delikatnie rytmiczny „Breathe”. Ostatnie trzy utwory do powrót do „leśnych” klimatów („Bory Białowieskie 2”, „Bory Tucholskie 1”, „Bory Tucholskie 2”). Nie odnajdziemy w nich wprawdzie już tak częstych leśnych dźwięków (uważny słuchacz wychwyci je w tle), ale umiejętne dawkowanie rytmu, melodii i przedziwnych odgłosów nie pozostawia zbyt wielu wątpliwości co stara się opisywać dźwiękowo kompozytor (co zresztą, moim zdaniem, udaje się mu doskonale).
Styl zwany ambientem to specyficzny gatunek, z pozoru łatwy, ale w jego meandrach łatwo się zagubić. Niektórzy artyści jednak bardzo dobrze się w nim odnajdują, wnosząc wiele własnych oryginalnych pomysłów. Konrad Kucz jest z pewnością takim artystą a opisywana płyta jest tego dowodem. Jak się dowiedziałem ostatnio jest to składanka, ale zawartość muzyczna jest tak spójna, że trudno uchwycić ten fakt, nie mając wcześniej tej wiedzy. To dodatkowo świadczy o klasie autora i ... wyczuciu redaktora-wydawcy (Requiem rec.)
El-Skwarka