Lamber Ringlage to muzyk, którego można zaliczyć do tzw. młodego pokolenia el-twórców. Dotychczas nie znałem zbyt dobrze jego twórczości. Płyty, które niedawno trafiły do mnie nadrobiły niejako te „zaległości”. Jak więc gra Lambert ?
Na pierwszy ogień poszedł krążek „Pearls” wydany w 2000r. ale zawierający materiał z początkowych lat kariery artystycznej (na płytce zamieszczono materiał z kasety „Pearls” z 1990r. oraz utwór „Dreamland” z kasety „Dreaming” także z 1990r.) Na srebrnym krążku znajduje się tylko pięć utworów (wszystkie jednak trwają powyżej 10 min.). W dwóch pierwszych kompozycjach nastroje budowane przez artystę oscylują wokół „szkoły berlińskiej”, co szczególnie jest zauważalne po wyrazistych acz stosunkowo prostych sekwencjach „Rainbow” . Tytułowy „Pearls” to dość zaskakująca (i nieco przeładowana instrumentalnie) mieszanka „berlinskości” i wschodnich klimatów. Następny utwór to konsekwentne kroczenie obraną na początku ścieżką z drobnymi urozmaiceniami. Pojawiają się subtelne „mroczne” elementy, a stonowana dynamika daje wytchnienie po początkowym „pędzie”. Kompozycja zamykająca krążek, mimo odmiennego pochodzenia, nie odbiega daleko od nastroju całości, choć jej melodyka słyszalnie różni się od poprzedzających ją nagrań (nie sprawia jednak wrażenia doklejki, co jest częstą wadą bonusów). Wysłuchanie całości pozostawia zaskakująco pozytywne wrażenia.Dla miłośników nurtu „szkoły berlińskiej” w el-muzyce płytka nie będzie raczej niczym szczególnym, jednakże umiejętne dodawanie nieco lżejszych barw (i miejscami „natrętne” sekwencje) sprawiają, że kompozycje Lamberta stają się bardziej melodyjne, a przez to łatwiej „wpadające w ucho”. Ten zabieg powoduje, że płytka może się podobać. Ja będę do niej często wracał (tak jak często można podziwiać piękno pereł ;-) ).
El-Skwarka