El_vis - ISOTYPE


Artysta umiejętnie balansuje pomiędzy techno-popem, klimatami klubowymi, el-popem, „szkołą berlińską” a własnymi pomysłami. Kompozycje uzyskują tym samym dość charakterystyczne brzmienie (czasami bardzo „wschodnie”). Z początku takie nagromadzenie dźwięków wydać się może męczące, po kilku jednak spotkaniach odkrywa się prawdziwe nastroje jakie ze sobą niosą.

W każdym człowieku drzemie dusza twórcy. U niektórych się budzi, u innych nigdy. Oczywiste jest, że wśród tych, którzy dostąpią przebudzenia jest wielu twórców przeciętnych (mam tu na myśli nie tylko muzykę). Indywidualności zawsze w jakiś sposób wypływają nad tą masę, ale ich zauważenie jest dość trudne. Bywają jednak przypadki, że niejako przychodzą same i wtedy jesteśmy mile zaskoczeni tym co ujrzeliśmy, przeczytaliśmy, czy też usłyszeliśmy. Nie inaczej było z płytką, którą spróbuję przybliżyć poniżej.

Jest to już trzecia produkcja artysty, ukrywającego się pod pseudonimem El_vis. Nie znam niestety poprzednich, więc trudno mi powiedzieć jak kształtuje się droga tego kompozytora z Lublina. Wprawdzie sam przyznaje, że muzykiem nie jest, ale to co popłynęło z głośników raczej przeczy temu twierdzeniu.

Na krążku znajdziemy kompozycje krótkie, łatwo wpadające w ucho, ale zarazem ambitne (i momentami żartobliwe, jak najkrótszy na płycie „Fletcher”). Nie ma tu „słodkości” kojarzonej z większością el-pop produkcji, ale też zamieszczone utwory nie niosą ze sobą, wymagającego większego zaangażowania, „ciężaru gatunkowego”.

Artysta umiejętnie balansuje pomiędzy techno-popem, klimatami klubowymi, el-popem, „szkołą berlińską” a własnymi pomysłami. Kompozycje uzyskują tym samym dość charakterystyczne brzmienie (czasami bardzo „wschodnie”). Z początku takie nagromadzenie dźwięków wydać się może męczące, po kilku jednak spotkaniach odkrywa się prawdziwe nastroje jakie ze sobą niosą.

Jeśli tylko El_vis utrzyma kierunek, doskonaląc go, w przyszłości możemy się spodziewać nie mniej intrygujących i interesujących produkcji. Niestety płytka, wydana własnym sumptem przez artystę, jest niezwykle trudno dostępna. Dystrybucja opiera się na rozsyłaniu nielicznych egzemplarzy kolegom i znajomym. Trochę szkoda.