(Powtórne wznoszenie tego co pozostało powalone przez naiwne błędy ludzkości oraz dosadne wyznanie wstydu - rok 1983)
Czas ponownego wznoszenia.
Bardziej intensywne postanowienia zostały wymalowane ostrością dźwięków na albumie "Construction Time Again" . Wciąż nie było to przyzwolenie błędom rządzących tym światem, a nawet bardziej przypominało to już prowokacyjne wytknięcie człowieczych wad palcem. Album najbardziej ze wszystkich słuszny politycznie, choć apolityczny ze względu na traktowaną rozrywkowo wymowę.
Wśród klawiszowych, syntezatorowych barw pojawiły naturalistyczne akcenty, coraz straszniej uświadamiające ludzkości przemijanie w otoczeniu wojennych oparów, warkoczy fabrycznych rurociągów, głodzie i hipokryzji nieporuszonego rządu.
Byłem przekonany,ba wiedziałem zawsze iż Martin w "Pipeline" - nawołujący do wspólnego budowania rurociągu - przedstawia swój odzew na rozprzestrzeniającą się zarazę - obojętność i bezmyślność. Bunt został wyraźnie napięty, a poprzez sopranowy megafon DM słychać już było obwieszczenie o zwarciu szeregu młodych rewolucjonistów. Wtedy ambitniej wykształcona muzyka albumu "Construction Time Again" stała się więc momentami wspaniałym podkładem osobliwego manifestu - chyba tylko ona właśnie w takiej formie mogła silniej dotrzeć do młodych buntowników, wspinając się po szczeblach rankingów rozrywkowych. Łączyła zagubionych i zniewolonych dogmatem i umacniających się wciąż nowych, ustalanych odgórnie zasad.
Samoistnie wstęp albumu, a singiel "Love In Itself" zaznaczał dobro ogólnego przekazu, pozytywne intencje łączyły się z tęsknotą za ograniczoną w świecie miłością. Przekaz brzmieniowy ujawniał jednocześnie niezwykłe nowatorstwo i dowód ciągłego poszukiwania, była to świetna zabawa lecz z nutą smutnej, śmiertelnej świadomości nad pęczniejącym absurdem - eksplodującym w pewnych częściach świata wszelkiej maści objawami niesprawiedliwości i ekstremalnego zła.
Depeche Mode wydawali się być niezwykle zgrani, wspólnymi staraniami odrzucali maski tabu, nie ukrywając wstydu nad przeszłymi i wówczas teraźniejszymi losami gnijącego na oczach wszystkich świata. Zespół starał się pokazać prócz niewątpliwego własnego talentu, także odrębność - każdym możliwym podejściem, nawet przy pomocy medialnej karuzeli - otwierali coraz to nowym wielbicielom oczy by widziały prawdę, usta aby mówiły o tym co boli i co można w związku z tym uczynić.
Zaznaczana niejednokrotnie była wciąż jedność i powaga tolerancji.
W nieznanych ówcześnie muzycznych rozwiązaniach Depeche Mode tworzyła się już nietylko sama doskonała legenda ale także niezbyt chętnie przyjmowana przez "dyktatorów" postawa młodych gniewnych, uznawanych za przyszłe zagrożenie dramatycznej sielanki (?), których grono wciąż rosło.
Powstałe szeregi wielbicieli, nabrały poważniejszej formy - a istota Depeche Mode powolnym ruchem zaczęła się wyłaniać ze swego wcześniej nasyconego nowym romantyzmem kokonu. Alan wniósł do wnętrza Depeche Mode tajemniczo mroczne barwy, zespół przybrał obarczone ćwiekiem, czarne skóry - opinając jednocześnie we wspólny znak odbiorców, którzy nie chcieli być już tylko rozrzuconymi po zakamarkach świata muzycznego - zamkniętymi wielbicielami, pragneli czegoś więcej - identyfikacji. DM nigdy nie było organizacją młodych - nie narzucało fałszywych przekonań prowadzących przez melancholijną salę do samozniszczenia (choć wówczas nawet z takimi określeniami spotykałem się). Ta muzyka współgrana trwale ze słowami była mi osobliwą wizją świata, kluczem do prawdziwego pojmowania i choć teksty nie traktowały niczego pochopnie ani obraźliwie, to nie sposób było niezauważyć gromadzących się także zdecydowanych wrogów formacji Depeche Mode i wszystkiego co w ślad za nią podążało.
Myślę że przesłanie wzniesionej twierdzy "Construction Time Again" nie szukało odpowiedzialnych za wszelkie błędy, a raczej kierowało się przekonaniem że "jeśli żadamy czystości, najpierw musimy ją sami zachować" - Wytyczenie nowych szlaków lub rozpoczęcie ponownego budowania zaczynając najpierw od swoich osobistych ruin ... Krążek niczego nie ukrywał, obnażał boleśnie wszystko i wszystkich, akcentując pragnienie przebudzenia, poza cenzuralnym wymiotem tam gdzie faza gnicia okazała się najbardziej intensywna.
Oskar Rakowski 22.10.00
http://mrok.apokalipsa.org