W zasadzie ten zespół jest mi na tyle znany, że po jego kolejnych płytach, jakie trafiają w moje ręce, wiem czego się spodziewać. Krążek wymieniony w tytule przykuł jednak moją uwagę na dłuższy czas. Co było powodem ? Spróbuję przybliżyć.
Na tylnej stronie okładki wita mała fotka nieśmiertelnego mellotronu. Na płytce zaś uświadczymy tylko dwa utwory. Pierwszy 20 minutowy "Armistice" to klasyczna "szkoła berlińska". Słuch przykuwa niemal podręcznikowa struktura kompozycji. Powolne narastanie charakterystycznej ściany dźwiękowej, brzmienia a'la TD i nieodłączna gitara sprawiają wiele przyjemności. Wprawdzie klimaty jakie są tutaj budowane już gdzieś słyszeliśmy (i to nie raz), ale czy to ważne. Zestawienia dźwięków nadal mogą poruszyć. Drugi utwór - "Burned & Frozen (Frozen North III)" to zupełnie coś innego. Odskok od berlińskich brzmień jest niewielki, ale dynamiki tutaj już o wiele mniej, a jeśli już to ma ona nieco inny charakter. Na początku tej ponad 50-cio minutowej kompozycji witają spokojnie sączące się dźwięki do spółki z dziwnymi odgłosami. Pojawia się tym samym delikatny, powoli narastający element tajemniczości i ... jakaś bliżej nieokreślona niepewność. Później następuje lekko hipnotyczne przyśpieszenie, które konsekwentnie buduje mroczną atmosferę, by przejść ostatecznie w niezwykłe, rozwlekłe pasaże, "falujące" tony, szumy i urywające się brzmienia, które pobudzają wyobraźnię. Do tego stopnia, że właśnie dzięki niej znajdujemy się nagle ... w jakimś nieokreślonym pojeździe i ... lecimy nad powierzchnią jakieś bliżej nieznanej planety zasnutej mroźnymi mgłami, a spomiędzy oparów wyłaniają się tu i tam przedziwne kształty i stworzenia. I niech to niecodzienne porównanie będzie konkluzją, bo cóż więcej pisać. Nic tylko zagłębiać się w muzykę.Płytka na pierwszy "rzut oka" typowa. Przy bliższym jednak poznaniu wiele zyskuje. Umiejętne połączenie "berlińskiej dynamiki" i kosmicznego ambientu może mile zaskoczyć.
El-Skwarka (wrażenia spisane w maju 2001)