„Znalezione w sieci” to cykl artykułów o dziełach (niekoniecznie) mniej znanych. Tym razem o… muzyce.
Dawno, dawno temu… Kiedy rządziły jeszcze kaseciaki, a komputer kojarzył się raczej z filmami SF niż z prywatnym sprzętem, doświadczenia muzyczne łączyły. Musiały łączyć. I o ile w samym łączyły tkwi pozytywny pierwiastek, o tyle już musiały się tak nie kojarzy. Co prawda, o wiele łatwiej rozmawiało się z kolegami i koleżankami z podwórka lub klasy, o wiele sympatyczniej wykrzykiwało na koncertach songi na tysiące gardeł, ale w większości przypadków skazane na porażkę okazywały się próby odnalezienia czegoś nowego. Naprawdę nowego.
Mieliśmy na szczęście oprócz radia i telewizji inne źródła z dźwiękami. Koncerty miejscowych kapel, katalogi mniej znanych (punkowych i punkowopochodnych) wytwórni… Zdarzało się przegrać jakiś kawałek z kasety, na której niestety nie widniał żaden sensowny napis i zdarzało się, choć utwór zarzynało się do bólu, nigdy nie dowiedzieć się, kto jest wykonawcą.
Mieliśmy to wszystko, ale każdy ten element łączyła jakaś wspólnotowość. Koncerty miejscowych kapel, to częstokroć koncerty znajomych, katalog dostawało się od kogoś, etc.
Ale nastała era internetowej różnorodności i… nadal większość słucha – nazwijmy je tak dość oględnie – powszechnie lubianych kawałków. Popularność Gangman style, Ona tańczy dla mnie czy podobnych popłuczyn posłuży tutaj za przykład. Oczywiście powszechna znajomość takich kodów powoduje, że powstają – udane bądź mniej udane – parodie, pastisze i inne zabawy jak choćby te CeZika. Któż zrozumie parodię nieznanego mu zupełnie utworu?
Czy nadal musimy poprzez wspólne doświadczenie muzyczne się łączyć? Nie chodziło więc tylko o ograniczenia techniczne? Możliwe. Widocznie wspólnych ryk gardeł na koncercie Iron Maiden, Kultu czy Końca Świata dostarcza wrażeń niezastąpionych. Przynajmniej dla niektórych.
Szkoda, że obok tego nie wyrobiliśmy w sobie potrzeby odnajdywania zjawisk nowych, nieznanych nam jeszcze. Czegoś, co spodoba się nam, zanim ktoś nam uświadomi, że (ma) nam się podoba(ć). A może nawet nie podobać, może po prostu: znajdźmy coś, co może nas zainteresować. Zdziwić. Zaskoczyć. Może nam dostarczyć nowych wrażeń.
Wpadnijmy na jakieś niespotykane wcześniej połączenie.
Wodny świat z Super Mario Bros we współpracy z lirą korbową? To proszę! Malwina Paszek prezentuje.
Jest to dla mnie tak wyjątkowe, że chwilowo pozwolę sobie nie komentować. Moje ucho zazwyczaj odwiedzają inne dźwięki. Czasami jednak dobrze dać mu… coś nowego.
Łatwo zresztą zauważyć, że podobnie jak parodie hiciorów, tak i ten kawałek mówi do nas poprzez odwołanie do znanych już… dzieł, jeśli tym mianem mogę nazwać grę Super Mario Bros.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Malwina Paszek pochodzi z Wielkopolski i nie ogranicza się tylko do liry korbowej. Zachęcam do zapoznania się z jej stroną: MalwinaPaszek.pl
© Michał Domagalski