Tajemnica pomieszana z melancholią. „Utopia” DigitalSimplyWorld

Grzegorz Cezary Skwarliński
Grzegorz Cezary Skwarliński
Kategoria muzyka · 9 grudnia 2013

W Polsce jest obecna całkiem spora grupa ambitnych twórców. Twórców, których dokonań trzeba szukać na różne sposoby, bo nie przebiją się zbyt mocno do ogółu odbiorców. Za to muzyka jaką proponują zadowoli niejednego słuchacza i to nie tylko gustującego w dźwiękach generowanych sztucznie.

Muzyki elektronicznej słucham już niemal od trzydziestu lat. W tym czasie wiele kompozycji dotarło do mego ucha, poznałem twórczość niezliczonych artystów i zebrałem całkiem sporą wiedzę o tym gatunku muzycznym. Ubolewam jednak niezmiennie nad tym, że wyżej wymieniony termin jest nadużywany przez „znawców” muzyki, którzy chcąc się popisać swoją elokwencją, często okazują się ignorantami (choć pewnie sami o tym nie wiedzą). Takie mamy czasy. Łatwo jest coś powiedzieć lub opisać szybko, niedokładnie, bez zastanowienia i poznania źródeł. Ważne, aby być przed innymi „publicystami”. Nie jest to dziwne w dobie wszechogarniającej muzycznej popeliny i medialnego pędu, ale denerwuje. Z tego „szumu informacyjnego” trudno jest wyłuskać coś godnego zainteresowania i wysłuchania.

 

Wielu „artystów” muzyków dwoi się i troi w celu uzyskania popularności. Często przy tym podpierają się też terminem „muzyka elektroniczna” jakby to było jakieś panaceum na odpowiednie wylansowanie ich twórczości. Twórczości, która pozostawia wiele do życzenia. Przenosząc niejako z innego obszaru sztuki pewne powiedzenie „to nie aparat robi zdjęcia”, można powiedzieć, że w muzyce jest podobnie. Instrumenty to tylko narzędzie, które trzeba poznać i umiejętnie wykorzystać. Większości młodych twórców to się nie udaje. Mając to na względzie dziwne jest, że przebijają się do ogółu odbiorców. Kwestia poparcia odpowiednich gremiów? Być może. Jest to jednak temat na inny artykuł.

 

W Polsce jest obecna całkiem spora grupa ambitnych twórców. Twórców, których dokonań trzeba szukać na różne sposoby, bo nie przebiją się zbyt mocno do ogółu odbiorców. Za to muzyka jaką proponują zadowoli niejednego słuchacza i to nie tylko gustującego w dźwiękach generowanych sztucznie. Jeszcze całkiem niedawno tacy artyści wypalali płyty CD-R i rozprowadzali swoimi kanałami. Aktualnie króluje internet. I dobrze. Jednym z takich kompozytorów publikujących głównie w sieci jest artysta ukrywający się pod pseudonimem DigitalSimplyWorld. To polski artysta, który eksploruje obszary muzyki elektronicznej zwane ambientem. Jest muzykiem płodnym, a jego dokonania są dostępne gratis. Zapewne niejeden słuchacz pomyśli, że skoro gratis, to nie warte uwagi. Nic bardziej mylnego. Kolejne albumy i zawarte na nich kompozycje są coraz lepiej dopracowane, a ich warstwa instrumentalno-nastrojowa zadowoli nawet wybrednego miłośnika nie tylko klasycznego ambientu.

 

Utopia nie jest pierwszą płytą w dorobku DSW. Jednak to pierwszy album artysty, który postanowiłem opisać. Zawartość nie należy do rewolucyjnych. Tutaj ważną rolę odgrywa nastrój, a ten jest budowany nienagannie i konsekwentnie mimo dość krótkich kompozycji (w odróżnieniu od większości dokonań z ambientowego kręgu). I nie zrażajmy się dysharmonicznym otwarciem. Charakterystyczny dla gros kompozycji zawartych na płycie jest ich hipnotyczny rytm. Rytm nienachalny i niezbyt szybki. Rytm, który nie wybija się szczególnie spośród innych barw. Jednak bardzo ważny dla tworzonego, niepowtarzalnego klimatu tajemnicy pomieszanego z melancholią. Według mnie właśnie ten nastrój jest największym atutem płyty. Prawdopodobnie Utopia urzekła mnie właśnie z tego powodu.

 

Autor ma w swoim dorobku płyty, i ciekawsze, i lepsze. Z muzyką jest jednak tak, że nie wiadomo kiedy i jaka zagra na strunach duszy. Kompozycje DSW umieszczone na Utopii poruszyły mnie do tego stopnia, że zmontowałem nawet mały klip do jednego z utworów. Może to też wina panującej za oknem jesienno-zimowej aury? Któż to wie.

 

 

Grzegorz Cezary Skwarliński ©

 

DigitalSimplyWorld

Utopia

listopad 2013

http://digitalsimplyworld.bandcamp.com/album/utopia