Teleznowela ma być błyskotliwą powieścią o losach trzydziestolatków, którzy gubią się we własnym świecie, świecie pogoni za karierą, pieniędzmi, własną twórczością i uczuciami. Odnaleźć im się w tej całej zawiłej sytuacji ma pomóc psychoterapeuta i in vitro.
Rafał Skarżycki, z wykształcenia scenarzysta i filozof, ujął w swojej debiutanckiej powieści bardzo dużo aspektów, które we współczesnych czasach gubią młodych ludzi. Fakt faktem, że nie wszystkich, ale większość Polaków w wieku 25-30 lat stara się dogodzić sobie materialnym dobrem, chcą mieć wszystko, a tylko dobra pensja może im to dać. Historia Miłosza, Agaty oraz Marcina, który pojawia się w jej życiu bardzo niespodziewanie, a także Julity i Andrzeja może być doskonałym przykładem na to, jak w XXI wieku rozwija się mentalność warszawiaków.
Aby zrozumieć książkę Skarżyckiego, trzeba włożyć dużo własnego wysiłku i znajomości podstawowych zagadnień z języka łacińskiego (mówię tu o frazach typu a rebours itp.) i angielskiego. Wiem z doświadczenia, że książki napisane przez ludzi po filozofii są czasem ciężkie do zrozumienia i zwykłemu człowiekowi trudno je ogarnąć. Na szczęście Teleznowela jest napisana przystępnym językiem, zrozumiałym dla większości czytelników. Łatwo wyłapać obraz całości. Książka jest podzielona na 12 rozdziałów, które przeplatają się ze sobą fabularnie. Trzeba przyznać, że taki zabieg literacki jest przemyślany.
Czytelnik, czekając na kolejne wydarzenia z życia jednego z bohaterów, musi przebrnąć przez przygody drugiego, więc napięcie rośnie. Wszystko ładnie łączy się, zazębia. Powieść nie jest przewidywalna, a przynajmniej nie na tyle, żeby gdzieś w połowie rzucić ją w kąt, bo znamy resztę wydarzeń.
Typowa cecha współczesnego świata to „pójście na łatwiznę”. Ale nie w przypadku bohaterów książki. Miłosz, obdarzony talentem pisarskim, właśnie rozpoczyna karierę scenarzysty pod kontrolą Sławka (którego zabawnie nazywa Dżabbą). Agata ma do niego pretensje o to, że za dużo czasu poświęca pracy, nie jej. W końcu nie wytrzymuje i poddaje się. Nie ma siły na ratowanie już martwego związku. Jej przyjaciółka, Julita, koniecznie chce mieć dziecko z Andrzejem, ale kolejne próby nie przynoszą rezultatu. Jej mąż pracuje w Krakowie, w domu przebywa tylko w weekendy, które i tak mają swój, niezmienny, tok wydarzeń. Historie te przypominają telenowelę, która się nie kończy. Ten z tamtą, tamten z inną itd., ale są tak ujęte przez Skarżyckiego, że się nie nudzą, nawet mogłabym taką książkę czytać bez końca, byle produkcja kolejnych „odcinków” nie stanęła w miejscu i nie trzeba było czekać na nowy sezon miesiącami.
Każdy, kto weźmie Teleznowelę do rąk nie zawiedzie się. Najbardziej jednak powinna spodobać się młodzieży i ludziom, którzy są w mniej-więcej tym samym wieku, co bohaterzy. Może nawet da im trochę do myślenia i spróbują pomyśleć nad własnymi wartościami. Dobrze mieć cel, byle nie osiągać go za wszelką cenę, idąc po trupach.
Anka Ruda Kostorz
Rafał Skarżycki, Teleznowela
Sylwia Drożdżyk-Reszka
Wydawnictwo Prozami, Warszawa 2009
200 stron, okładka miękka
__________________________________________________________
Powyższa recenzja przynależy do projektu Wywroty – Recenzencka Młodzieżówka Wywrotka, w którym nastoletni Wywrotowcy pod opieką Redakcji ćwiczą swoje umiejętności pisarskie. Prosimy zatem o wyrozumiałość oraz o uwagi i porady dla naszych początkujących recenzentów.
Młodzieży! Do dzieła! Wszystkich chętnych proszę o przesłanie próbki tekstu (recenzja dowolnej książki; długość: 1 str. kartki a4) na adres: justyna.baranska@wywrota.pl Zasada jest prosta: my Wam dajemy książki, Wy piszecie, a potem wspólnymi siłami dłubiemy w tekście.
Głównym opiekunem RMW jest Michał Domagalski.
Masz ochotę również wziąć udział w projekcie Wywroty: Recenzencka Młodzieżówka Wywrotka? Zajrzyj: tutaj.