„Autobiografia” Agaty Christie

Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz
Kategoria literatura · 12 września 2012

Albo o tym, co się wydarzyło, gdy Królową Kryminału ogarnęło pragnienie.

Główny problem z autobiografiami pisarzy polega na tym, że piszą je pisarze.

 

Szalenie niewiarygodna profesja.

 

Zarabiają na życie konfabulując, zmyślając niestworzone historie, knując intrygi i

prowadząc w głowach dialogi z ludźmi, którzy nigdy nie istnieli, aż tu któregoś dnia lub nocy, obciążeni takim właśnie specyficznym i – powiedzmy to sobie szczerze – absurdalnym zawodowym doświadczeniem, postanawiają usiąść i spisać historię własnego życia. I wtedy już nie wiadomo zupełnie: wierzyć takiej historii czy nie wierzyć? Zwłaszcza gdy historia ta rozpoczyna się takim oto beztroskim oświadczeniem: „…w zgodzie z naturalnym u pisarza pragnieniem pisania zachciało mi się zupełnie nieoczekiwanie napisać autobiografię. Pragnienie to, jak mi mówiono, ogarnia prędzej czy później każdego. I nagle też ogarnęło mnie”.

 

Tak więc zaczęło się od tego, że Agathę Christie ogarnęło. Usiadła sobie i ochoczo zabrała się do pracy wśród stukotu łopat o różne skorupki, czy inne trupki, bo akurat brała udział w wykopaliskach w Iraku. Archeologią zajmowała się, nieprofesjonalnie wprawdzie ale za to entuzjastycznie, za sprawą męża numer dwa, Maxa, archeologa, o czym rzecz jasna wiedzą wszyscy, którzy co nieco o słynnej pisarce słyszeli. Ale być może nie wszyscy wiedzą, że Agatha Christie nie tylko archeologią zajmowała się entuzjastycznie. Ona w ogóle zajmowała się entuzjastycznie, jak już się zajmowała. Potwierdzają to ludzie,  którzy ją znali i mieli zaszczyt z nią współpracować, czyli jej wydawcy, którzy tak ładnie w przedmowie ją przedstawiają: „Przez pięćdziesiąt lat tyranizowała nas, ganiła i zachwycała. Domagała się najwyższego poziomu we wszystkich dziedzinach pracy wydawniczej, co było stałym dla nas wyzwaniem. Jej pogodne usposobienie i werwa wnosiły ciepło w nasze życie. To, że pisanie sprawiało pisarce wielką przyjemność, wyraźnie można wyczytać ze stronic tej książki, nie widać natomiast tego, jak dalece potrafiła przekazać tę przyjemność wszystkim mającym kontakt z jej twórczością, tak że publikowanie książek Agathy Christie stawało się zajęciem rozkosznym.”

 

Tak, właśnie tak sobie Agathę Christie wyobrażałam. Jako energiczną damę obdarzoną klasą, wdziękiem, no i – przede wszystkim! – nietuzinkowym intelektem. Bo żaden umysł płaski i kroczący przewidywalnymi ścieżkami nie powołałby do życia tego małego Belga z jajowatą głową i wielkim wąsem, który z taką przenikliwością rozwikłał te wszystkie zagadki. Panna Marple też jej się, zresztą, raczej udała, z tym swoim „Młodzi myślą, że starsi są głupi, ale starzy wiedzą, że to młodzi są głupi”.

 

No, ale do rzeczy, jak pewnie powiedziałby Hercules Poirot, który cenił sobie porządek i zorganizowanie. Autobiografia Agathy Christie to znakomita i lekka (mimo pokaźnych rozmiarów) lektura, która zachwyci wielbicieli twórczości Królowej Kryminału. To książka napisana cudownie gawędziarskim stylem, w której na każdej niemal stronie autorka manifestuje niebanalne poczucie humoru. Oto, na przykład, informacja, którą uznała za wystarczająco istotną, by przekazać ją potomnym: „Wilfred stał się później jednym z moich najserdeczniejszych przyjaciół, ale z Dinard zapamiętałam tylko tyle, że miał rzekomo zawsze wybuchać gromkim śmiechem na widok banana.”

 

Dla mnie osobiście Autobiografia to książka ważna z jeszcze jednego powodu. O ile

nieskrępowana wyobraźnia wielu pisarzy stawia pod znakiem zapytania prawdziwość ich historii, o tyle jako jedyni są rzeczywiście kompetentni, by wypowiadać się o samej naturze pisania. I Agatha Christie się wypowiada, a jakże: „Największym błogosławieństwem w zawodzie pisarza jest to, że pracuje się w domu i to w czasie przez siebie wybranym. Profesja ta może cię trapić, nużyć, przyprawiać o ból głowy, możesz być bliska obłędu, gdy usiłujesz skonstruować akcję w taki sposób, jak powinna być i jak wiesz, że może być skonstruowana, ale nie musisz wstawać i publicznie robić z siebie głupka.”

 

W pełni popieram to stanowisko, bo dla mnie zawsze najbardziej pociągające w zawodzie pisarza było to, że tam się pisze i nie trzeba z nikim gadać.  Pod tym względem na pewno byśmy się z Agathą Christie świetnie zrozumiały, gdyby nie to, że przyszło nam żyć w innych epokach.

 

Powiem wam na koniec, że Autobiografia nie zmieniła mojego podejścia do twórczości Agathy Christie, bo ja po prostu zawsze bardzo wysoko tę twórczość ceniłam i nie trzeba mnie było do niej przekonywać.

 

Ale za to przez tę książkę zwyczajnie  Panią Agathę polubiłam. 

 

 

 

Autobiografia, Agata Christie

Wydawnictwo Dolnośląskie

Wrocław 2010

Stron 480, okładka twarda.

 

 

___________________________________________________

 

 

Na Portalu Wywrota.pl znajdziecie omówienie również innych pozycji Agaty Christie: