Zmierzchnice, dekabryści, vladiki, nekromanci, ożywieńcy... Armia nieumarłych kroczy przez dziewiętnastowieczny Petersburg. Nadciąga niezwykła burza. (Premierowa recenzja powieści Robin Bridges)
W salonowe romanse rosyjskich książąt wkradają się faerie, wampiry oraz inne rodzaje nieumarli, a także okultystyczne praktyki. Połączenie dwóch – pozornie odległych od siebie – światów literackich powoduje, że czytelnik się nie nudzi. Dodatkowo główna bohaterka, piękna siedemnastoletnia księżna Oldenburga, próbuje ukryć swoją mroczną tajemnicę – umiejętność ożywiania zmarłych. Czytelnik wie, że tylko kwestią czasu jest, kiedy Katerina Aleksandrowna użyje swych zdolności nekromanty na człowieku. Nie spodziewa się jednak, jakie pociągnie to za sobą konsekwencje.
Księżna przedstawia nam kulisy walki o władzę, za które dopiero sama zagląda i z przerażeniem stwierdza, że – oprócz przepychanek między rodami oraz związków z rozsądku – rolę odgrywają znacznie mniej prozaiczne siły. Decyzja autorki, żeby narrację oddać w ręce dziewczyny, która nie chce podzielać losu swoich rówieśniczek ze znanych rodów, okazała się trafna. Katię zdecydowanie bardziej niż walka o zacnego męża interesuje przełamywanie społecznych barier – myśli o studiach medycznych, co dla kobiet w dziewiętnastowiecznej, patriarchalnej Rosji okazuje się nieosiągalne. Dzięki temu zabiegowi trafiamy w Nadciąga burza na ciekawe obserwacje świata.
Małżeństwo – oto główny cel istnienia Instytutu Smolnego dla Szlachetnie Urodzonych Panien. Zwyczajny targ mięsny dla rosyjskiej szlachty, na który książęta z całej Europy wysyłali córki, by mogły dobrze wyjść za mąż. A więc siedziałam tam i ja, Katerina Aleksandra Maria von Holstein-Gottorp, księżniczka Oldenburgu. Po kądzieli prawnuczka cesarzowej Józefiny, a po mieczu prapraprawnuczka Katarzyny Wielkiej. Księżniczka królewskiej krwi. Królewskie mięso na sprzedaż. Wolałabym być martwa.
Niestety – dla niej – Katia jest jedną z niewielu, którzy drwią sobie z – przecież śmiesznych – powinowactw rodzinnych i związanych z nimi zasad. Życie jej powinno skupić się na plotkach i uczestniczeniu w balach, na których kolejność tańców została dokładnie zaplanowana. Ten świat podoba się matce Kateriny. Świat, w którym córkę trzeba dobrze wydać za mąż.
Choć rodzice i koleżanki ze szkoły wydają się bardziej stereotypowi niż główna bohaterka, to jednak relacje między nimi powodują, że udaje się Robin Bridges uniknąć sztampy przy tworzeniu postaci. Oczywiście najciekawiej prezentują się te osoby, które pod maską spokojnych bywalców salonów kryją mroczne sekrety swych rodów. Katerina nie wie, komu może ufać, co powoduje, że czytelnik coraz bardziej pochłonięty jest zawiłą fabułą.
Czy uda się światłość oddzielić od ciemności? Rozróżnić dobrych od złych? Rzucony urok od prawdziwej miłości? W końcu światu z Nadciąga burza przyświeca motto z ewangelii św. Jana: „Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki".
Jakie tajemnice skrywa w sobie przystojny czarnogórski książę Danił, z którym Katia została zmuszona się zaręczyć? Po czyjej stronie stanie armia nieumarłych? Co znajduje się w podręczniku nekromanty?
Robin Bridges tomem Nadciąga burza rozpoczyna trylogię o przygodach młodej księżnej. Jest to na pewno powieść, która zaintryguje fanów fantastyki. W nietypowy sposób udało się tutaj wykorzystać rozsławione i te mniej znane motywy, co podnosi atrakcyjność książki. Choć dopiero doczekaliśmy się polskiej premiery pierwszej części, to z niecierpliwością czekam, aż Fabryka Słów wyda kolejne.
© Michał Domagalski
tytuł: Nadciąga Burza
Premiera: 15 czerwca 2012